Iga Świątek otwarcie o decyzji ITIA
Pod koniec listopada Iga Świątek przekazała sensacyjną informację za pośrednictwem Instagrama. Polka potwierdziła, że w jej organizmie wykryto bardzo niskie stężenie trimetazydyny. Jak się okazało, niedozwolona substancja znajdowała się w leku z melatoniną, który był zanieczyszczony. Raszynianka może mówić o szczęściu, ponieważ ITIA (Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa – przyp.red) uznała jej wyjaśnienia za wiarygodne. Stwierdzono, że 23-latka nie mogła przyjąć trimetazydyny świadomie.
Ostatecznie polska tenisistka musiała pauzować przez miesiąc. Nie mogła zagrać w Pekinie, Seulu i Wuhan. W programie “Fakty po Faktach” przyznała, że wiadomość od ITIA nią wstrząsnęła.
– Byłam w połowie sesji zdjęciowej. Moja reakcja była bardzo gwałtowna. Była to mieszanka niezrozumienia i paniki, było dużo płaczu. Jeśli jest jakikolwiek problem, dostajemy powiadomienie. […] Otwierając maila myślałam, że to powiadomienie o tym, że musimy coś zrobić. Tym razem okazało się, że to było dużo bardziej poważne. Nie byłam w stanie doczytać do końca, bo już zalałam się łzami. [..] Myślałam, że to jakaś pomyłka. Nie rozumiałam, co się dzieje. Sama nazwa substancji była dla mnie obca, nigdy o niej nie słyszałam. Zalały mnie emocje – zdradziła.
Nazwisko Świątek zniknęło już z listy zawieszonych tenisistek. Nie oznacza to jednak, że postępowanie w sprawie 23-latki dobiegło końca. WADA (Światowa Agencja Antydopingowa – przyp.red) wciąż może odwołać się od decyzji ITIA. Ostatnie słowo może więc należeć do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie.