Iga Świątek wprost o powrocie do formy. Oto moment przełomowy
Iga Świątek niedawno sięgnęła po swój szósty wielkoszlemowy tytuł w karierze. Wygrywając Wimbledon przerwała ponad roczną passę braku zwycięstw w zmaganiach WTA. Niedawno udzieliła obszernego wywiadu Andy’emu Roddickowi – byłemu amerykańskiemu tenisiście i opowiedziała o trudnym dla niej czasie.
– Kiedy straciłam “jedynkę” na rzecz Aryny, byłam trochę zdewastowana. Szukałam jednak pozytywów i byłam zmotywowana. Przekonywałam siebie, że muszę skupić się na pracy. W zeszłym roku wiele się zmieniło. Musiałam skupiać się na różnych rzeczach i to odciągało trochę moją uwagę. Chciałam dobrze wypaść w Australii, później w Dosze. Tam przegrałam w półfinale, ale czułam, że zasłużyłam być “jedynką”. Te myśli i uczucia nie pomagały. Czułam, że świat jest nie fair, choć wiem, że to trochę dziecinne i nie powinnam się złościć na takie rzeczy – wyjawiła.
Polka wskazała też moment przełomowy. – Reset przyszedł po turnieju w Rzymie. Wiadomo, ważnym momentem była zmiana trenera. Ja nie lubię zmian, a team jest dla mnie bardzo ważny. Oni potrafią ściągać ze mnie balans. Wiedziałam, że Wim Fisette to doświadczony trener i chciałam korzystać z jego doświadczenia. Miałam też pewne oczekiwania, ale muszę adaptować mój tenis krok po kroku. Każdy miesiąc to nowe wyzwanie dla mnie – przyznała. – Po Rzymie coś się zmieniło i na Rolanda Garrosa pojechałam też z innym nastawieniem. I też nie powiedziałabym, że porażka we Francji była jakimś wielkim ciosem, bo wiem, że grałam słabo. Zwycięstwo na Wimbledonie nie zaczęło się na Wimbledonie, zaczęło się po Rzymie – dodała.
Iga Świątek przebywa właśnie w Montrealu, gdzie odbywa się turniej WTA.