Iga Świątek ma wiele sukcesów na swoim koncie, triumfowała i w tych mniej prestiżowych rozgrywkach, i w Wielkich Szlemach, ale jeszcze ani razu nie wygrała turnieju WTA w Madrycie. W 2020 roku zatrzymała się na trzeciej rundzie, rok później nie wzięła udziału w tych zawodach, a w poprzednim sezonie przegrała w finale z Aryną Sabalenką. Teraz jednak będzie miała okazję, by podnieść madrycki puchar, ponieważ właśnie wygrała półfinałowe starcie z Madison Keys.
Świątek nie oddała inicjatywy
Pierwsza rakieta rankingu WTA weszła w meczu w dobrym stylu. Mało brakowało, a pierwszy gem wygrałaby do zera. W drugim udało jej się przełamać Amerykankę do zera i niedługo potem zrobiło się już 3:0. Świątek dominowała nad przeciwniczką i nie dawała się wciągać w dłuższe wymiany.
Dopiero w tym momencie Keys obudziła się i korzystając ze swojego dużego atutu – mocnego forhendu – spróbowała sprawić rywalce znacznie większe problemy niż dotychczas. Rzeczywiście w kolejnych gemach raszyniance nie szło łatwo, ale zachowywała koncentrację i dzięki temu wygrała pierwszy set 6:1. Zajęło jej to 36 minut, bo mimo nacisków ze strony reprezentantki USA Świątek nie oddała inicjatywy ani na chwilę.
Dobre reakcje w trudnych momentach
Na początku drugiego seta Świątek musiała gonić wynik po tym jak jej przeciwniczka asem serwisowym przypieczętowała swoje zwycięstwo w gemie. Na odpowiedź ze strony liderki rankingu WTA nie trzeba było długo czekać. Najpierw Polka wygrała do zera przy swoim podaniu, a potem nastąpiło przełamanie na 2:1.
Raszynianka utrzymywała prowadzenie w kolejnych fazach potyczki, choć nie było to łatwe. Keys zaczęła grać w bardziej zróżnicowany sposób i parę razy sprytnie przechytrzyła raszyniankę, na przykład “zapraszając” ją do siatki, a potem uderzając mocno i nie do obrony. W końcu jednak Świątek posłała potężny forhend i wyszła na prowadzenie 5:3. Nie oddała go, więc po chwili było już 6:3 i tym samym reprezentantka Polski po raz drugi w karierze wywalczyła awans do finału WTA Madryt.
Iga Świątek – Madison Keys 6:1, 6:3