Hurkacz gorszy od Drapera
Tak naprawdę od samego początku starcia Hurkacz był w opałach. Reprezentant Polski pozwolił przeciwnikowi wypracować trzy break pointy i choć utrzymał podanie, to już ten pierwszy gem stanowił zapowiedź tego, co czeka go później.
Draper stopniowo zyskiwał coraz lepszy rytm, rozpędzał się wraz z upływem czasu. Przy stanie 2:1 Brytyjczyk uzyskał przełamanie, a gdy wyszedł na prowadzenie 3:2, już go nie oddał. Przewagę nad wrocławianinem udawało mu się utrzymywać głównie dzięki temu, że grał w sposób bardziej zróżnicowany. Imponował szczególnie skutecznym bekhendem, a do tego nieźle wychodziły mu skróty. Efekt? 6:4 po pierwszej partii.
Druga część spotkania układała się według klasycznego schematu – ten, kto ma podanie, ten wygrywa gem. Dopiero w piątym z nich Draper dopiął swego i nastąpiło przełamanie po błędzie Polaka. Od tego momentu przewaga Brytyjczyka już tylko rosła. Był co prawda jeden moment, kiedy wydawało się, że nasz rodak jeszcze powalczy, ale jego zryw trwał tylko przez moment. Hurkacz, który niedawno zmienił trenera, zdołał jednak tylko zmniejszyć rozmiary porażki. Ponownie było 6:4 dla Drapera, a zatem to właśnie on wygrał całe spotkanie 2:0. W następnej rundzie zmierzy się z Brandonem Nakashimą lub Ugo Humbertem.
ATP Tokio: Jack Draper – Hubert Hurkacz 2:0 (6:4, 6:4)