Pierwszy set dla Tomowej
W pierwszej rundzie turnieju olimpijskiego los skojarzył Magdalenę Fręch z Wiktorią Tomową. Polka mogła podchodzić do tego starcia z pewnością siebie. Miała bowiem serię czterech zwycięstw z rzędu w starciach z Bułgarką.
Starcie na kortach Rolanda Garrosa nie zaczęło się jednak dobrze dla finalistki turnieju w Pradze. Polka miała duże problemy, jeśli chodzi o utrzymanie swojego serwisu. Tomowa miała break point już w pierwszym gemie. Wówczas Fręch wyszła jeszcze z opresji, lecz reprezentantka Bułgarii wygrała jej następny gem serwisowy bez straty punktu.
57. tenisistka świata mogła się odwdzięczyć tym samym, lecz zmarnowała dwie szanse na przełamanie rywalki. Tomowa utrzymywała więc swoją przewagę dwóch gemów. Po 51 minutach gry pierwszy set padł łupem zawodniczki z Bułgarii.
Było blisko wielkiego powrotu Fręch
Mimo straty seta Magdalena Fręch nie zamierzała się poddawać. Wygrała gema otwierającego drugą część zmagań, a następnie zdobyła cztery punkty z rzędu przy serwisie przeciwniczki, tym samym przełamując Bułgarkę po raz pierwszy w tym spotkaniu. Radość reprezentantki Polski nie trwała jednak zbyt długo. Chwilę później bułgarska tenisistka odrobiła straty, choć trzeba przyznać, że musiała sobie na to zapracować.
Na tym problemy Fręch się nie skończyły. Została przełamana w dwóch następnych gemach serwisowych. Polka może mieć do siebie szczególny żal po siódmym gemie, w którym prowadziła już 40:0.
Gdy już wydawało się, że nasza reprezentantka odpada z turnieju, zdarzyło się coś niespodziewanego. Jej przeciwniczka nie wykorzystała dwóch piłek meczowych, a Fręch złapała wiatr w żagle. Polska tenisistka wygrała cztery gemy z rzędu. Kluczowy dla przebiegu meczu był gem dwunasty, w którym na nieszczęście Polki do gry wróciła Tomowa. Stało się jasne, że do wyłonienia zwyciężczyni drugiego seta potrzebny będzie tie-break.
Wojnę nerwów ostatecznie przetrwała Bułgarka, choć obie zawodniczki miały problemy. Magdalena Fręch ostatecznie żegna się z Paryżem. Swój mecz wygrała za to Magda Linette.
Magdalena Fręch – Wiktoria Tomowa 4:6, 6(4):7