Iga Świątek w ogniu krytyki
Iga Świątek ma co świętować. Raszynianka wygrała Wimbledon po raz pierwszy w swojej karierze. Wyrzuciła z turnieju wielkoszlemowego m.in. Danielle Collins i Belindę Bencić. W wielkim finale nie dała żadnych szans Amandzie Anisimowej. Mecz zakończył się wynikiem 6:0, 6:0. Było to najbardziej jednostronne starcie finałowe od 114 lat.
Na zakończenie turnieju odbył się tradycyjny “bal mistrzów”. Podczas wydarzenia Iga Świątek zatańczyła z Jannikiem Sinnerem, który pokonał Carlosa Alcaraza w finale singlistów. Kibice i eksperci szybko zwrócili uwagę na to, co łączy zwycięzców Wimbledonu. Mowa o pozytywnych wyników testu antydopingowego. Świątek została zawieszona za stosowanie trimetazydyny, co było spowodowane zanieczyszczeniem leku. W organizmie Sinnera wykryto zaś obecność clostebolu.
“The Independent” uważa, że kary, które nałożono na gwiazdy tenisa były zbyt łagodne. Zdaniem brytyjskiego dziennika zwycięstwa Świątek i Sinnera rzucają cień na cały sport.
– W obu przypadkach wyjaśnienia zostały przyjęte przez odpowiednie organy. Mniej strawne dla fanów tego sportu jest to, że najlepsi tenisiści są traktowani preferencyjnie. […] Świątek i Sinner nie przegapili żadnego turnieju wielkoszlemowego. Wszystko wyglądało trochę zbyt “wygodnie” – czytamy.
– Istnieją prawdziwe pytania o to, czy oni – a zwłaszcza Sinner – mieli szczęście, że w ogóle rywalizowali na Wimbledonie. Stwierdzenie, że długość ich zawieszeń była korzystna byłoby niedopowiedzeniem. To, że zwycięzcy najbardziej prestiżowego turnieju na świecie zostali owiani tak kontrowersyjnymi sprawami w ciągu ostatnich 12 miesięcy, jest szkodliwe i niewygodne dla tenisa – grzmi brytyjski dziennik.