Iga Świątek przedstawiła swój punkt widzenia
Iga Świątek nie obroniła tytułu mistrzowskiego w Indian Wells. W półfinale turnieju rangi WTA 1000 Polka przegrała 6(1):7, 6:1, 3:6 z Mirrą Andriejewą. Gigantyczną aferę wywołało to, jak zachowała się Świątek podczas trzeciego seta. Wyraźnie sfrustrowana tenisistka prawie uderzyła ball boya piłką. 23-latka postanowiła zabrać głos w tej sprawie.
– Widzę co w ostatnim czasie mówi się o zmianie mojego zachowania na korcie, o emocjach. Mimo tego, że nie czuję się komfortowo z tłumaczeniem się, czas żebym przedstawiła moją perspektywę i ucięła spekulacje i teorie wyssane z palca. Po pierwsze, sytuacja z ostatniego meczu. Prawdą jest, że dałam upust emocjom w sposób, z którego nie jestem dumna. Moim celem nie było jednak wycelowanie piłki w nikogo, a upust frustracji poprzez odbicie piłki w ziemię. Od razu przeprosiłam ball boya, złapaliśmy kontakt wzrokowy i obydwoje skinęliśmy do siebie głowami, gdy przeprosiłam za to, że wydarzyło się to blisko niego – napisała raszynianka na Instagramie.
– I tu kolejne dwie ważne kwestie. Po pierwsze, praca nad sobą. Nie działa ona tak, że kiedy raz coś osiągnęliśmy, to zostaje to z nami na zawsze. Czasami robimy dwa kroki do przodu i jeden do tyłu. Mierzę się z nowymi elementami tej układanki: zmieniają się okoliczności, moje doświadczenia, zmieniam się ja sama, moje przeciwniczki i muszę się w tym odnaleźć. Nie zawsze jest łatwo i mi teraz najłatwiej nie jest. W sporcie nie ma robotów. Trzy sezony zagrałam wspaniale, ale nic nie przychodzi samo i nie jest powiedziane że wyniki zawsze bedą „przychodziły” (a raczej będę je osiągała) ze swobodą i kontrolą. Tak działa życie i tak działa sport. Ja sama czasami o tym zapominam – stwierdziła.
– Po drugie, ciągłe ocenianie. Kiedy jestem bardzo skupiona i nie okazuję zbyt wielu emocji na korcie nazywana jestem robotem, a moja postawa nieludzką. Gdy teraz okazuję ich więcej, gdy przeżywam niektóre sytuacje lub nawet czasami trochę walczę ze sobą, okazuje się, że jestem niedojrzała i histeryczna. To nie jest dobry standard szczególnie, że pół roku temu miałam poczucie, że moja kariera wisiała na włosku, przez trzy tygodnie codziennie płakałam i nie chciałam wychodzić na kort. I dziś po wszystkich tych doświadczeniach jeszcze się godzę z tym, co mnie spotkało, przerabiam to – podsumowała.
Cały komunikat Igi Świątek można przeczytać klikając w link.