27-letni Robert Ruchała ma na koncie 12 walk, z czego wygrał 11. Przegrał jedynie dwa lata temu z Salahdinem Parnassem, ale przegrać z kapitalnym Francuzem, to żaden wstyd. Ruchała mógł teoretycznie spróbować się zrewanżować Parnassowi za wielkie pieniądze w KSW, ale ryzykowałby porażkę. A kolejna przegrana mogłaby sprawić, że musiałby odłożyć marzenia o UFC na kolejne lata.
Ruchała chciał za wszelką cenę trafić do UFC i dzięki pomocy Joanny Jędrzejczyk dopiął swego. I już we wrześniu zadebiutuje w UFC na gali w Paryżu, gdzie zawalczy z Williamem Gomisem. Polak odwiedził w czwartek program “Oktagon”.
– Spodziewałem się, że dostanę dobrego rywala, ale nie spodziewałem się, że tak szybko to się wydarzy. (…) Ale już zacząłem go analizować. Dosłownie kilka minut temu wyszedł ode mnie Filip Wolańskim, z którym go analizowaliśmy. Można zobaczyć wiele luk w jego walkach. Wejdę do klatki i zawalczę tak, jak mi przeciwnik pozwoli. Ostatni rywal Gomisa jednak wjeżdżał w niego bez żadnego zastanowienia i nadziewał się na kontry. Ja mam inny styl, dużo myślę w klatce. A co do Gomisa, to jest mańkutem, który dużo kopie i lubi kontrować. W klinczu też ogarnia, ma różne swoje chwyty – powiedział “Robercik”, który zdaje sobie sprawę, że aby przebić się w UFC nie liczą się tylko umiejętności sportowe.
– Od przyszłego tygodnia będę się uczył angielskiego codziennie. Będę przerabiał różne wywiady. Poza umiejętnościami chcę wnieść też trochę kolorytu w wywiadach – dodał Ruchała.