Fanom polskiego MMA nie trzeba przedstawiać Roberto Soldicia (20-4), bo wyrobił sobie renomę na galach KSW, gdzie pokonał m.in. Borysa Mańkowskiego, Michała Materlę, Patrika Kincla czy legendarnego Mameda Chalidowa. “Robocop” znokautował Czeczena w drugiej rundzie i odebrał mu pas. Tym samym został podwójnym mistrzem, bo wcześniej zdominował kategorię półśrednią.
W tamtym momencie – na przełomie 2021 i 2022 roku – miał u stóp cały świat. Soldić mógł trafić do każdej federacji MMA na świecie. Ale zamiast ambicji sportowych (UFC), wybrał pieniądze, związując się z azjatycką ONE Championship. I jak się później okazało była to najgorsza decyzja z możliwych. Nie dość, że federacja zaczęła mieć duże problemy finansowe, to na domiar złego jeszcze Chorwat rozczarowywał w klatce.
W debiucie zawalczył z niepokonanym Muradem Ramazanowem (11-0), jednak już na początku starcia otrzymał uderzenie poniżej pasa, po którym nie był w stanie rywalizować, więc pojedynek został uznany za nieodbyty. Wiosną 2023 roku Soldić wrócił do klatki i sensacyjnie został znokautowany przez Szweda Zebaztiana Kadestama.
Roberto Soldić wraca do klatki. A potem wróci do… KSW?
Już 20 lutego Soldić wróci do klatki, a jego rywalem będzie Saygid Guseyn “Dagi” Arslanaliev (9-2-0). Wszystko wskazuje, że to ostatnia walka w kontrakcie Chorwata z ONE, a co za tym idzie, Soldić będzie mógł wrócić do KSW. Martin Lewandowski, jeden ze współwłaścicieli polskiej federacji, wielokrotnie powtarzał, że jest otwarty na powrót “Robocopa”. Fani z pewnością obejrzeliby jego rewanż z Mamedem. Tym bardziej że Czeczen narzekał, że podczas ich pierwszego starcia był chory i nie mógł zaprezentować pełni umiejętności.
Nie można też wykluczyć, że 30-letni Soldic postara się dogadać z UFC, gdzie nową gwiazdą jest Dricus Du Plessis, z którym Soldić walczył dwa razy (najpierw przegrał, potem wygrał). Możliwe też, że Chorwat zwiąże się z Oktagon MMA, czeską federacją, która konkuruje z KSW w Europie.