Salahdine Parnasse zadebiutował w KSW w 2017 roku i pokonał Łukasza Rajewskiego. Błyskawicznie piął się w hierarchii federacji i zyskał przydomek “Kylian Mbappe francuskiego MMA”. Po dwóch latach zdobył swój pierwszy tytuł, ponieważ zasiadł na tronie wagi piórkowej. Wówczas zaprezentował polskim kibicom inauguracyjny nokaut, a jego ofiarą został Roman Szymański. Następnie kilkukrotnie obronił złoto i stało się jasne, że kolejnych wyzwań musi szukać w innej wadze. Ostatecznie padło na kategorię lekką. W walce wieczoru gali KSW 76 poddał Sebastiana Rajewskiego i miał na swoim koncie już dwa pasy.
Martin Lewandowski i Maciej Kawulski zdali sobie sprawę, że mają w federacji prawdziwy talent. Z tego powodu postanowili zorganizować wydarzenie w ojczyźnie podwójnego mistrza, czyli Francji. Wybór padł na stolicę – Paryż, a Parnasse w spektakularny sposób znokautował Valeriu Mircę. Udany debiut na trójkolorowym rynku rozochocił właścicieli, którzy wrócili nad Sekwanę. Dokładnie 20 grudnia odbyła się gala XTB KSW 101. Tym razem Parnasse stanął naprzeciw swojego rodaka – Wilsona Vareli. Oprócz pasa mistrzowskiego na szali znalazł się tytuł najlepszego klubu piłkarskiego we Francji. Mistrz kibicuje, a jego rywal Marsylii.
A co działo się w oktagonie?
Pierwsza runda była zachowawcza. Mistrz przeniósł walkę do parteru na minutę przed jej zakończeniem. Sytuacja uległa zmianie tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony, gdy Parnasse trafił Varelę, Pretendent błyskawicznie usunął się na matę i pomimo intensywnych prób powrotu do rywalizacji, musiał uznać wyższość rywala. “The Lion of Atlas” zasypał go ciosami w parterze i obronił tytuł.
Salahdine Parnasse pokonał Wilsona Varelę przez TKO, runda II – 1:00.