Wzruszający post byłego mistrza świata
Do zdarzenia doszło we wtorek w amerykańskiej miejscowości Toledo w stanie Ohio. Za swoje bohaterstwo Mark Coleman zapłacił cenę – trafił do szpitala, ponieważ dym z pożaru uszkodził jego płuca. Obrażenia były tak poważne, że lekarze zdecydowali się umieścić go w stanie śpiączki farmakologicznej. 59-latek już się obudził, o czym poinformował na Instagramie.
– Z tej strony Mark “The Hammer” Coleman. Chciałbym przede wszystkim podziękować mojej sile wyższej, z niego nie byłoby to możliwe. Chcę też podziękować wszystkim za modlitwę, wsparcie i dobroć. Zawsze wiedziałem, że mam najlepszych fanów. Szczególne podziękowania należą się lekarzom, pielęgniarkom i personelowi szpitala, bo to oni uratowali mi życie. Jestem wdzięczny za to, że ja i moi rodzice wychodzimy z tego żywi. Jutro nie jest nikomu obiecane. Nie spisujcie mnie na straty. Kocham was wszystkich.
Coleman podzielił się też smutną wiadomością. Nie udało się bowiem uratować jego psa, który zwrócił mu uwagę na płomienie. – To łamie mi serce, ale spoczywaj w pokoju, Hammer. On był moim najlepszym przyjacielem. Spędzaliśmy razem każdy dzień, i bardzo będę za nim tęsknił.