Mateusz Gamrot wprost o sile Charlesa Oliveiry
Mateusz Gamrot przegrał najważniejszą walkę w karierze. W walce wieczoru gali UFC w Rio de Janeiro musiał uznać wyższość Charlesa Oliveiry, a więc zawodnika gospodarzy. Polak musiał odklepać po raz pierwszy. “Do Bronx” pokonał byłego mistrza KSW przez duszenie zza pleców. Po walce “Gamer” przyznał, że legenda MMA nie zostawiła mu wyboru. Zdradził też, że mógł nabawić się poważnej kontuzji.
– Jakbym tego nie klepnął, to by mi pękła czaszka albo szczęka. To nie było duszenie, tylko ogromny ucisk na szczękę. Jak już to dopiął, to próbowałem zepchnąć jego łokieć do góry, żeby nie przeszło na szyję. Im mocniej dociskał, tym mocniej zaczęło trzeszczeć w szczęce – powiedział w “Oktagonie Live”.
Gamrot miał tylko kilka tygodni na to, by przygotować się do hitowego pojedynku. Oliveira miał bowiem walczyć z Rafaelem Fizievem, lecz Azer musiał wycofać się z udziału w gali ze względu na kontuzję. Polak stwierdził, że w poprzedni weekend nie był w najlepszej formie.
Mimo porażki z Oliveirą Gamrot utrzymał się na ósmym miejscu w rankingu wagi lekkiej UFC. Na razie nie wiadomo jednak, kto będzie następnym przeciwnikiem “Gamera”. Wyżej sklasyfikowany jest m.in. Paddy Pimblett, Justin Gaethje oraz Max Holloway, z którym walczyć chce reprezentant Brazylii.