Wilfredo Leon o zagrywce w olimpijskim finale
Dla polskich siatkarzy olimpijskie srebro to wielki sukces. Zwłaszcza że przez wiele lat nasza kadra na igrzyskach nie potrafiła przejść ćwierćfinału. Zmieniło się to w Paryżu, gdzie Polacy przegrali dopiero w finale. Z Francją. A w ostatniej akcji meczu przy piłce meczowej na wagę złota dla “Trójkolorowych” zagrywkę zepsół Wilfredo Leon.
– Nie będę ukrywał, cały czas mnie to boli. W sylwestra i Nowy Rok odtwarzałem sobie fragmenty meczów, również przeciwko USA oraz Francji i niestety znów musiałem przeżyć tamten moment. Wciąż mnie on boli, bo znam swoje możliwości, wiem, jak ciężko pracowałem i przygotowywałem się do igrzysk. Uważam, że tę ostatnią zagrywkę mogłem wykonać lepiej, w końcu miałem bardzo dobrą serię – przyznał w rozmowie z “Przeglądem Sportowym”.
– Wielu graczy w podobnej sytuacji, będąc pod ogromną presją, zepsułoby już pierwszy serwis, a mnie mimo dużego ryzyka udało się utrudnić życie rywalom i ta myśl, że kontynuacja serii mogłaby odmienić losy tej rywalizacji, już na zawsze zostanie w mojej głowie. Nie mam sobie jednak wiele do zarzucenia, patrząc na cały turniej, bo zostawiłem na boisku wszystko, co miałem – dodał Leon.
Siatkarz otrzymał także pytanie, czy czuje się już spełniony. Jego odpowiedź nie pozostawia złudzeń. – Spełnienie nie nastąpi, dopóki nie zakończę kariery – skwitował.