Na inaugurację Memoriału Huberta Jerzego Wagnera Biało-Czerwoni bez większych problemów pokonali Egipt 3:0 (25:16; 25:21; 25:18). Następnie drużyna Nikoli Grbicia zmierzyła się z Niemcami. Zespół Michała Winiarskiego postawił trudniejsze warunki, wygrał dwa pierwsze sety, ale Polacy zdołali wrócić do gry i po emocjonującym meczu przechylić szalę na swoją korzyść, pokonując zachodniego sąsiada 3:2 (20:25; 22:25; 25:19; 25:21; 15:12).
W niedzielę siatkarze Nikoli Grbicia zagrali ze Słowenią. Drużyna z Bałkanów również przystępowała do ostatniego starcia w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera po dwóch zwycięstwach.
Pierwszy set był wyrównany. Początek należał do Słoweńców, którzy prowadzili w pierwszych minutach. Gdy Polacy się przełamali, siatkarze z Bałkanów próbowali dotrzymać im kroku. Pod koniec seta podopieczni Nikoli Grbicia podkręcili jednak tempo i pewnie wygrali.
W kolejnej części spotkania Polacy świetnie zaczęli. Długo trzymali rywali na dystans, lecz stracili za to koncentrację w końcówce. Biało-Czerwoni mieli piłki setowe, ale nie byli w stanie ich skończyć. Ostatecznie Słoweńcy wygrali 28:26.
Trzeci akt meczu był wyrazem sportowej złości Polaków po rozczarowującym drugim secie. Biało-Czerwoni dominowali, prowadzili przez całe spotkanie i pewnie zwyciężyli aż 25:14. W żadnym innym meczu Memoriału Wagnera siatkarze Nikoli Grbicia nie wygrali w tak dobrym stylu, pozwalając przeciwnikowi tylko na zdobycie 14 punktów.
Ostatni set meczu był najbardziej wyrównany. Do końca spotkania wynik był na krawędzi. Słoweńcy byli blisko wygranej i doprowadzenia do tie-breaku, ale Biało-Czerwoni w porę się obudzili, zdobywając szybko dwa ostatnie punkty, które przesądziły o wygranej.
Polacy z kompletem zwycięstw zakończyli Memoriał Huberta Jerzego Wagnera na pierwszym miejscu. To już 11. triumf Biało-Czerwonych w tym turnieju towarzyskim. Zwycięstwo jest dobrym prognostykiem przed zbliżającymi się Igrzyskami Olimpijskimi. Paryskie zmagania rozpoczną się dla polskich siatkarzy 27 lipca.
Polska – Słowenia 3:1 (25:20; 26:28; 25:14; 26:24)