Kontrowersje w związku z występem van de Velde na IO 2024
Skandal z udziałem holenderskiego siatkarza plażowego miał miejsce w 2014 roku, kiedy to dopuścił się gwałtu na wówczas 12-letniej Brytyjce. Po dwóch latach van de Velde został aresztowany, następnie przyznał się do trzech przypadków gwałtu i skazano go na 4 lata więzienia. Po roku odsiadki został wypuszczony na wolność.
30-latek wystąpił na igrzyskach olimpijskich w Paryżu i jak można było się spodziewać, reakcje na jego pojawienie się nie były pozytywne. W trakcie każdego z czterech meczów, które rozegrał było słychać gwizdy i buczenie, będące dezaprobatą w stosunku do tego, że van de Velde został dopuszczony do rywalizacji.
Van de Velde o cierpieniu swoich bliskich
Siatkarz plażowy pojawił się w programie “NOS Sport”, w którym przyznał, że był zaskoczony kontrowersjami, jakie wywołał jego udział w igrzyskach olimpijskich. Zdradził, że krzyki i buczenie prawie doprowadziły do podjęcia przez niego decyzji o wycofaniu się z rywalizacji.
– Miałem moment załamania, zarówno przed, jak i w trakcie turnieju. Pomyślałem jednak, że nie chcę, aby mnie zastraszono. Nie mam zamiaru dawać innym władzy decydowania, czy chcą się nade mną znęcać i się mnie pozbyć – powiedział.
Holender wyznał także, że na całej sytuacji cierpią również jego bliscy. – Media swoimi publikacjami szkodą mojej żonie i synowi. Popełniłem błąd dziesięć lat temu. Muszę zaakceptować konsekwencje. Ale krzywdzenie ludzi wokół mnie… Myślę, że to idzie za daleko. W trakcie igrzysk pomyślałem, czy to wszystko jest tego warte? – dodał.