Po pierwsze – każda seria kiedyś się kończy, a ta trwa już zbyt długo
Powód najbardziej banalny. Wszystkie passe kiedyś się kończą – zarówno te dobre, jak i te złe. Nawet reprezentacja San Marino w piłce nożnej zdołała w końcu wygrać jakiś mecz. Z drugiej strony – Real Madryt po trzech wygranych Ligach Mistrzów z rzędu musiał wreszcie ustąpić miejsca Liverpoolowi. Dlatego jasnym jest, że polscy siatkarze muszą w końcu przełamać klątwę ćwierćfinału na igrzyskach olimpijskich. Zwłaszcza, że trwa ona już od 20 lat. Z turniejów siatkarskich wyrzucały nas kolejno reprezentacje: Brazylii, Włoch, Rosji, USA oraz Francji. Co prawda aż trzykrotnie przegrywaliśmy z późniejszymi mistrzami olimpijskimi (Brazylia, Rosja, Francja), jednak marne to było dla nas pocieszenie.
Po drugie – Nikola Grbić wie, jak wygrywać olimpijskie złoto
Postaci naszego trenera nie trzeba chyba przedstawiać nikomu. Wielokrotny reprezentant Serbii, wicemistrz świata, mistrz Europy, a przede wszystkim – złoty medalista olimpijski z Sydney. Jest więc jedynym członkiem tej drużyny, który zna smak olimpijskiego złota i wie jak je wygrać. Jedynym, ale prawdopodobnie najważniejszym. To on bowiem organizuje przygotowania do igrzysk, ustala określone warianty rozgrywania akcji w ataku i obronie, oraz, co jasne, wybiera wyjściowy skład. Ma się wrażenie, że to wreszcie jest to brakujące ogniwo, którego poszukiwano w kadrze od lat, a wyniki tylko to potwierdzają. Przypomnijmy – w poprzednim sezonie nasi siatkarze wygrali wszystko, co się dało: Ligę Narodów, mistrzostwa Europy i kwalifikacje olimpijskie. W tym natomiast dołożyli brąz w Lidze Narodów. Z trenerem, który potrafi prowadzić Polaków w ten sposób, o medal powinniśmy być spokojni.
Po trzecie – wszystko siedzi w głowach zawodników. Ale trener wie, jak do tych głów dotrzeć
Nikola Grbić jest w siatkówce nie tylko autorytetem. Zdołał on bowiem w 2021 roku wygrać Ligę Mistrzów jako trener ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, która nie była wówczas faworytem rozgrywek. W jego warsztat nie można zatem wątpić. Pod jego wodzą siatkarze (także reprezentacji Polski) niejednokrotnie wychodzili z ciężkich opresji i wygrywali spotkania, które wydawały się przegrane. Tak było chociażby w kwalifikacjach do igrzysk czy w niedawnych spotkaniach towarzyskich z Niemcami oraz USA. Sam Nikola Grbić niejednokrotnie mówił o tym, że kluczem do wygrywania najważniejszych spotkań jest kontrolowanie własnej psychiki oraz emocji. Serb doskonale zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo naszym siatkarzom ciąży słynna ,,klątwa ćwierćfinałów” i jak bardzo ich blokuje, ale wydaje się być pierwszym szkoleniowcem, który wie jak dotrzeć do ich głów by tę blokadę zdjąć. A to konieczne, by tę nieszczęsną klątwę nareszcie przełamać.
Po czwarte – nie jedziemy na igrzyska jako mistrzowie świata
Na dwa ostatnie turnieje olimpijskie (w Rio de Janeiro oraz Tokio) jechaliśmy jako mistrzowie świata. W związku z tym presja ze strony kibiców oraz samego związku była wręcz ogromna. Powodowała ona dodatkowy stres, paraliżowała i pętała nogi oraz ręce. Przekonali się o tym nie tylko Polacy – w XXI wieku JEDYNĄ reprezentacją, która wygrała igrzyska jadąc na nie jako mistrz świata, jest Brazylia. Mistrzostwo świata wywalczyła w 2002 roku, zaś złoto olimpijskie dwa lata później. To miało miejsce już 20 lat temu. Od tamtej pory – Brazylia jako mistrz świata przegrała finał IO w Pekinie z USA, Brazylia jako mistrz świata przegrała finał IO w Londynie z Rosją, Polska jako mistrz świata przegrała w ćwierćfinale IO w Rio z USA, a ostatnio Polska jako mistrz świata przegrała w ćwierćfinale IO w Tokio z Francją.
Jak zatem widać, nie jest to wcale taka prosta sztuka. Warto dodać także, że jeśli jesteś mistrzem świata, to każdy dodatkowo mobilizuje się do tego, by z tobą wygrać. Na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu jedziemy co prawda jako aktualni mistrzowie Europy, jednak od kilku dobrych lat jest to na tyle mało prestiżowy turniej, że nawet jego wygranie nie czyni z ciebie światowej potęgi.
Po piąte – reprezentacja Polski jest doświadczona, jak nigdy
To prawda. Na turniej olimpijski nie jechała jeszcze tak doświadczona i zaawansowana wiekowo kadra, jak w tym roku. Średnia wieku zawodników powołanych na turniej olimpijski wynosi dokładnie 30,08. Dla porównania, na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro wysłaliśmy reprezentację średnio aż o 4 lata młodszą (26,08). Oczywiście w parze z wiekiem i doświadczeniem idą także sukcesy sportowe – w reprezentacji nie ma bowiem w tym momencie ANI JEDNEGO zawodnika, który nie zdobyłby co najmniej jednego medalu na ważnej imprezie.
Poza zawodnikami, którzy zawyżają tę średnią wieku, jak choćby Bartosz Kurek czy Grzegorz Łomacz, do Paryża jadą także młodsi (choć już bardzo doświadczeni) jak Norbert Huber, Kuba Kochanowski czy Tomasz Fornal. Jest to zatem swoista mieszanka młodzieńczego polotu z bezcennym doświadczeniem, a więc najlepsze możliwe połączenie, które wręcz musi dać nam upragniony olimpijski medal i wreszcie zakończyć tę trwającą prawie pół wieku posuchę.
***
Na turniej olimpijski, który rozpocznie się już w sobotę, wszyscy kibice polskiej siatkówki czekają jak na szpilkach. Pierwszy mecz biało-czerwoni rozegrają o godzinie 17:00, a ich rywalem będzie reprezentacja Egiptu. Następnie naszym przyjdzie się zmierzyć z Brazylią (31.07, godzina 9:00) oraz Włochami (03.08, godzina 17:00). Ewentualnych rywali w ćwierćfinale poznamy nieco później. Przygotujmy się zatem, bo w najbliższych tygodniach będą się działy rzeczy wielkie.