Zacięta rywalizacja Industrii z Magdeburgiem
Przed tygodniem Industria wypracowała sobie minimalną przewagę w ćwierćfinałowym dwumeczu. Mistrzowie Polski wygrali we własnej hali z Magdeburgiem 27:26 i w rewanżu musieli bronić tego rezultatu. Awans do Final Four rozgrywek zapewniłoby im zwycięstwo lub remis w regulaminowym czasie gry.
Po pierwszej połowie wszystko szło po myśli szczypiornistów z Kielc – prowadzili bowiem 13:11 i w całej rywalizacji mieli już trzy bramki przewagi. W drugiej części gospodarze ruszyli do ataku i zdołali odrobić straty, a wynik do samego końca nie był pewny. Wszystko mogło się rozstrzygnąć w ostatniej akcji.
Skandaliczny błąd sędziów
Na trzy sekundy przed końcową syreną Arciom Karalok otrzymał piłką na czystej pozycji i miał przed sobą jedynie bramkarza Magdeburga. Białorusin nie zdołał jednak oddać strzału – szwedzcy sędziowie postanowili przerwać grę, popełniając w ten sposób gigantyczny błąd.
Arbitrzy odgwizdali przewinienie na Danielu Dujszebajewie, który dogrywał do Karaloka, choć w myśl gry z duchem fair play mogliby puścić grę. Co więcej, zbyt późno zasygnalizowali zatrzymanie zegara, przez co Industria nie mogła rozegrać jeszcze jednej akcji, a zamiast tego musiała od razu rzucać.
Kielczanie nie zdołali trafić na 23:23, dlatego o losach starcia decydowała seria rzutów karnych. Kluczowej próby nie wykorzystał Alex Dujszebajew – po niej Magdeburg wrócił do “żywych”, a decydujący cios zadał Omar Ingi Magnusson, który wprowadził niemiecką drużynę do Final4 Ligi Mistrzów. Damian Wysoki z portalu “wKielcach” poinformował, że Industria złoży protest w sprawie błędu arbitrów, na co ma 24 godziny od momentu zakończenia spotkania.