“Ziółkowski wrzuca swoją linię”
Przygoda reprezentacji Polski U21 z tegorocznymi Mistrzostwami Świata była spektakularną klęską. Biało-Czerwoni przegrali każde spotkanie fazy grupowej, w tym otrzymując bolesną lekcję futbolu od Portugalczyków i Francuzów. Nic zatem dziwnego, że nastroje wokół kadry są bardzo ponure. W środę media dodatkowo rozgrzała informacja Adama Sławińskiego o tym, że Jan Ziółkowski zażądał od selekcjonera Adama Majewskiego gwarancji gry w pierwszym składzie, jeśli ma przyjechać na zgrupowanie i turniej.
20-letni stoper Legii Warszawa ma za sobą udany sezon i jest powszechnie uważany za jednego z najbardziej utalentowanych polskich defensorów. Mateusz Borek otwarcie przyznał, że bardzo ceni sobie umiejętności Ziółkowskiego, porównując go do młodego Jacka Bąka. Jednocześnie dziennikarz podkreślił, że jeśli informacje o wymaganiach młodzieżowca są prawdziwe, to jest to jego zdaniem “patologia”.
Dwa dni później Mateusz Borek wrócił do tematu, przekazując, że napisał do niego tata Jana Ziółkowskiego. Stwierdził on, że doniesienia o żądaniach jego syna są nieprawdziwe. Jednocześnie Borek wyznał, że zadzwonił do niego ktoś wysoko postawiony w federacji, który potwierdził, że zgłoszono mu przez sztab opisany problem z młodym legionistą.
Sam Ziółkowski zabrał w piątek głos, udzielając krótkiej wypowiedzi dla Meczyków. — To nieprawda, nigdy nie postawiłem żadnego warunku selekcjonerowi. Zawsze będę gotowy, żeby zagrać dla reprezentacji. Jesteśmy w stałym kontakcie z trenerem Majewskim odnośnie kolejnych zgrupowań – stwierdził zawodnik. Adam Sławiński skomentował słowa 20-letniego stopera, twierdząc, że jest to tylko próba gaszenia wizerunkowego pożaru. Dziennikarz podtrzymuje to co wcześniej przekazał, podkreślając, że w kadrze i federacji temat żądań Ziółkowskiego jest doskonale znany.
— Wiadomo, bo co ma powiedzieć zawodnik, jeśli nikt ze sztabu, PZPN nie mówi wprost co się wydarzyło. Wrzuca swoją linię, bo widzi, że nikt nie zareaguje. Temat w kadrze czy związku był znany od momentu wysłania powołań. Ja utrzymuję swoje słowa, bo nie podawałbym takiej informacji bez wcześniejszej pełnej weryfikacji – stwierdził Adam Sławiński.