Pech Rodrigo Bentancura
W ostatnich kilkunastu miesiącach szczęście opuściło Urugwajczyka. W lutym zeszłego roku Bentancur zerwał więzadła krzyżowe. Wrócił w październiku, zagrał kilka meczów, po czym… zerwał więzadło w kostce. Ten uraz spowodował jego absencję w sześciu kolejnych spotkaniach.
Jak się okazało, nie był to koniec perypetii Bentancura. Urugwajczyk przyznał, że na jednym z treningów przytrafiła mu się dość niecodzienna kontuzja. – Około dwa czy trzy tygodnie temu złamałem mały palec u lewej nogi, ale wciąż gram. To był efekt kolizji z kolegą z drużyny na jednym z treningów przed meczem z Crystal Palace. Normalnie musiałbym zrobić sobie parę tygodni przerwy, ale to nie było możliwe. I tak zapominam o tym, gdy wychodzę na rozgrzewkę.
Jak widać, 26-latek ma sobie wiele determinacji do gry. Chce pokazać się trenerowi Ange Postecoglou i odzyskać status kluczowego gracza “Kogutów”. Po meczu z Crystal Palace Urugwajczyk zagrał 20 minut z Aston Villą i 24 minuty z Fulham.