Słabe tempo w pierwszej połowie
Mecz w stolicy województwa śląskiego miał niebagatelne znaczenie w kontekście układu sił czołówki zaplecza Ekstraklasy. Zwycięstwo gospodarzy dałoby im trzecią lokatę w tabeli oraz szansę na dogonienie drugiej Arki Gdynia. Jeśli chodzi o gości z Łęcznej to również w przypadku zgarnięcia pełnej puli, nadarzyłaby się okazja do wskoczenia na miejsca barażowe.
Drużyna z Lubelszczyzny całkiem przyzwoicie poczynała sobie na początku spotkania przy ul. Bukowej. Wynikało to z większej bojaźliwości panującej wśród zespołu z Katowic, którzy mieli problem z przejęciem inicjatywy.
I nawet pomimo tego, że gospodarze z czasem zaczęli dochodzić do głosu, nie przekładało się to na dużą ilość sytuacji podbramkowych. Mecz nie porywał i na przerwę, obie drużyny schodziły przy bezbramkowym remisie.
Mecz walki w Katowicach
Druga odsłona tej rywalizacji rozkręcała się również, bardzo powoli. Spotkanie było cały czas rozgrywane w dość jednostajnym tempie, a o wyniku na korzyść z jednej drużyn mógł zadecydować jeden zryw. Jednak obie drużyny zbytnio do atakowania się nie kwapiły. Mecz był zamknięty, a serce kibicom gospodarzy mogło zadrżeć dopiero w 62. minucie.
Doskonałe zagranie otrzymał Piotr Starzyński, który stanął “oko w oko” z bramkarzem GieKSy. Młody skrzydłowy pewnie wykończył stuprocentową sytuację i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Jednak po chwili sędzia asystent podniósł chorągiewkę, w rezultacie czego wciąż na tablicy wyników, widniał bezbramkowy remis.
Gospodarze w ostatnim kwadransie wyraźnie podkręcili tempo i szukali swoich okazji do objęcia prowadzenia. Niestety dla kibiców zgromadzonych tego dnia na stadionie, gdy ich ulubieńcy znajdowali się w polu karnym przeciwnika, brakowało ostatniego podania oraz skuteczności.
Spotkanie w Katowicach zakończyło się mimo wszystko sprawiedliwym remisem. Zatem obie drużyny wciąż pozostają w walce o występ w barażach o Ekstraklasę.