Szczęsny zrobił swoje
Wojciech Szczęsny niespodziewanie dostał szansę gry od pierwszych minut ze względu na spóźnienie się Inakiego Peni na przedmeczową odprawę taktyczną. Hansi Flick postanowił dać nauczkę wychowankowi Blaugrany stawiając na doświadczonego Polaka. A ten odpłacił mu się za zaufanie w bardzo dobry sposób.
W pierwszej odsłonie spotkania Szczęsny musiał bezpośrednio interweniować dwa razy. Najpierw przeciął bardzo groźne dośrodkowanie Berenguera, później obronił strzał Inakiego Williamsa z bliskiej odległości. Polak przy uderzeniu Inakiego był dobrze ustawiony, dzięki czemu futbolówka odbiła się od jego klatki piersiowej. Poza tą interwencją można było wyróżnić jego grę na przedpolu. Właściwie tylko jedno z kilku wyjść Szczęsnego było nerwowe (ale i tak udało mu się później naprawić ten błąd). Gra nogami 34-latka również była na zadowalającym poziomie.
Na starcie drugiej połowy meczu przebieg starcia wyglądał podobnie – Athletic nie miał wielu sytuacji bramkowych, a Szczęsny mógł wykazywać się jedynie na przedpolu, bądź w grze nogami. Z czasem Barcelona zaczęła jednak pozwalać Baskom oddawać więcej uderzeń, zazwyczaj spoza pola karnego.
Polak za każdym razem był świetnie ustawiony, więc nie musiał się nawet specjalnie wysilać, czy wyciągać. Wykonywał swoje zadanie w lepiej, niż stu procentach. W 82. minucie Oscar de Marcos strzelił gola ładnie podcinając piłkę nad Szczęsnym – był jednak wcześniej na ewidentnym spalonym. W 89. minucie do siatki trafił z kolei Inaki Williams, ale również odgwizdano ofsajd. Mimo, że futbolówkę podawał Frenkie de Jong, to przeszła ona po nodze jednego z zawodników Athleticu.
Kto w finale?
Ostatecznie Szczęsny zakończył spotkanie z czystym kontem, a Barcelona wygrała 2:0. Łącznie Wojciech zaliczył pięć udanych interwencji, z czego cztery po uderzeniach spoza pola karnego. Zanotował także pięć udanych wyjść spoza pola karnego oraz cztery celne dalekie podania.
W finale Superpucharu Hiszpanii Blaugrana zmierzy się z Realem Madryt bądź Mallorcą. Przed Hansim Flickiem decyzja do podjęcia – czy zaufać dalej Szczęsnemu po świetnym spotkaniu, czy wrócić do Inakiego Peni.
O meczu Roberta Lewandowskiego można przeczytać TUTAJ.
