Kowalczyk stawia na czterech, nie trzech jak do tej pory u Michała Probierza, defensorów. – Chciałbym, by Polska grała na czterech obrońców. Zostawiamy dużo miejsca, grając we trzech. Ponadto uważam, że w Cardiff musimy mieć dwóch defensywnych pomocników, bo przy jednym może być tak, że dojdzie do jednej straty i będzie po nas.
Za czasów Adama Nawałki mieliśmy jasną hierarchię na tej pozycji. Numerem jeden był Grzegorz Krychowiak, za nim Krzysztof Mączyński i Tomasz Jodłowiec. I oni byli nie do ruszenia. Dziś jest inaczej. Gra jak nie Dziczek to Slisz, czasami Damian Szymański, a teraz może Taras Romanczuk. Nie wiemy, kto jest numerem jeden i dwa na tak ważnej pozycji – mówi były napastnik.
Jego zdaniem kluczowy będzie początek spotkania. Wytrzymując napór Walii i dając sobie czas, ostudzimy ich zapał. – Pewien spokój będzie kluczowy. Jeden błąd na starcie spotkania i może być po nas. Kluczowe będzie nie podłamać się, gdy coś takiego się przydarzy na początku meczu. Chciałbym zobaczyć charakter zespołu, taki jak u Wojtka Szczęsnego po straconej bramce z Estonią.
Walijczyków charakteryzuje niesamowita intensywność. Jeśli środek pomocy nam “siądzie”, a martwię się, że może tak być, biorąc pod uwagę choćby to, że Piotr Zieliński mało gra. Zawodnicy z Walii grają w ligach, gdzie dużo się biega. Tacy piłkarze Leeds czy Fulham, którzy grają od deski do deski mogą być dla nas niebezpieczni. Tylko nasza dobra dyspozycja może przestraszyć Walijczyków. To dobra reprezentacja, ale tylko jeśli chodzi o drużynowość. Bądźmy we wtorek zespołem. Nasze indywidualności mogą nam pomóc, ale nie na tym powinniśmy się koncentrować – kończy “Kowal”.
Jedenastka Wojciecha Kowalczyka na Walię:
Szczęsny – Bereszyński, Dawidowicz, Salamon, Kiwior – Frankowski, Slisz, D. Szymański, Zalewski – Zieliński – Lewandowski