Izrael znów w centrum uwagi
Mecze Izraela wywołują kontrowersje już od dłuższego czasu. Wszystko przez działania izraelskich wojsk w Strefie Gazy. Nie brakuje głosów, że reprezentacja tego kraju powinna zostać wykluczona z gry w europejskich rozgrywkach. Prezydent UEFA Aleksander Ceferin nie zamierza jednak interweniować w tej sprawie.
W poniedziałek izraelscy piłkarze zmierzyli się z Włochami na stadionie w Budapeszcie. Tuż przed pierwszym gwizdkiem wybrzmiał hymn Izraela, który został wygwizdany przez kibiców „Squadra Azzurra”. Wielu sympatyków włoskiej kadry odwróciło się plecami do boiska. Niektórzy trzymali transparenty z napisem „stop”.
Izrael mógł sprawić niespodziankę
Jeśli chodzi o sam mecz, w 16. minucie na prowadzenie wyszli gracze z Izraela. Piłkę do własnej siatki skierował Manuel Locatelli. Tuż przed końcem pierwszej połowy do wyrównania doprowadził Moise Kean. Podopieczni Gennaro Gattuso nie potrafili jednak pójść za ciosem. W 52. minucie „gospodarze” spotkania odzyskali przewagę po golu Dora Peretza.
Dopiero to trafienie sprawiło, że Włosi się obudzili. Dwie minuty później do siatki po raz kolejny trafił Kean. Z kolei w 59. minucie bramkarza pokonał Matteo Politano. Warto dodać, że przy trafieniu gracza Napoli swoją trzecią asystę zanotował Mateo Retegui. Była gwiazda Atalanty Bergamo popisała się cudownym podaniem.
Wydawało się, że Giacomo Raspadori zamknął mecz w 81. minucie. Nic nie wskazywało na to, by Włosi mieli roztrwonić dwubramkową przewagę. Doszło jednak do kolejnego zwrotu akcji. Najpierw bramkę samobójczą zdobył Alessandro Bastoni, a następnie swojego drugiego gola strzelił Peretz. Choć było bardzo blisko sensacji, w doliczonym czasie gry wynik meczu ustalił Sandro Tonali.
Po poniedziałkowym thrillerze Włosi mogą odetchnąć z ulgą. Dzięki wygranej wrócili na drugie miejsce w tabeli grupy I. Mają obecnie trzy punkty straty do Norwegii, która po czterech meczach może pochwalić się kompletem zwycięstw.
