W poniedziałek rano włoskie Sky Sport poinformowało, że Galatasaray Stambuł jeszcze tego lata spróbuje ściągnąć Nicolę Zalewskiego, a czas na dogadanie się z piłkarzem i Romą ma do piątku, bo wtedy zamyka się okno transferowe w Turcji. To dopiero druga konkretna oferta za Polaka tego lata. Wcześniej o skrzydłowego pytało PSV Eindhoven, oferując Romie 9 milionów euro. Nicola jednak nie był zainteresowany przeprowadzką do Holandii. Z kolei Galatasaray, które kilka dni temu ściągnęło Victora Osimhena z Napoli, oferuje Romie 8 milionów euro i dodatkowe 3 miliony w bonusach, co potwierdzili nam włoscy koledzy z dziennika “Il Romanista”.
Skąd tak promocyjna cena za Zalewskiego?
Portal “Transfermarkt” wycenia Polaka na 12 milionów euro, ale trzeba pamiętać, że kontrakt 22-latka wygasa już 30 czerwca 2025 roku, więc to najprawdopodobniej ostatnia szansa dla Romy, by na nim cokolwiek zarobić. A przecież trener Daniele De Rossi niekoniecznie musi płakać po ewentualnej sprzedaży Zalewskiego.
Wszystko wskazuje, że Roma będzie w tym sezonie ustawiona w formacji 4-3-3. A nawet jeśli ta formacja ulegnie lekkim modyfikacjom, to i tak De Rossi będzie stawiał na dwóch ofensywnych skrzydłowych. W tym momencie na prawym skrzydle mogą grać: Matias Soule oraz Alexis Salemaekers, a więc piłkarze latem ściągnięci odpowiednio z Juventusu i Milanu. Poza tym, w rolę prawoskrzydłowego mogą wcielić się także: Paulo Dybala oraz Tommaso Baldanzi.
Sytuacja na lewej flance, gdzie ostatnio wystawiany jest Zalewski, także nie jest zbyt kolorowa dla Polaka. W prestiżowym meczu przeciwko Juventusowi od pierwszej minuty zagrał Salemaekers, który może obskoczyć oba skrzydła, a na ławce jest także doświadczony Stephan El Shaarawy. Słowem, jest ciasno.
Zalewski w Romie i Zalewski w reprezentacji Polski to dwóch różnych piłkarzy
Polscy kibice, którzy nie śledzą Serie A, powinni zdać sobie sprawę, że Zalewski gra zdecydowanie lepiej w reprezentacji Polski niż w Romie. Odwaga, przebojowość, kreatywność czy dryg do dryblingów to cechy, które charakteryzują Nicolę w kadrze, gdzie za kadencji Michała Probierza wyrósł na najlepszego polskiego piłkarza. Natomiast w Romie ostatnio głównie zawodził.
Zawodził, choć był wystawiany na wielu pozycjach. Dostawał szansę na bokach obrony, na obu wahadłach, a także na obu skrzydłach ofensywnych. Jego bilans w Romie to: 109 spotkań, dwa gole i zaledwie siedem asyst. W Rzymie brakuje w grze Zalewskiego polotu, którym zachwyca w polskiej koszulce. Na razie nie wiadomo, co planuje Nicola, bo nie zabrał jeszcze głosu, czy chce zostać w Romie, pomimo niewielkiej szansy na regularną grę w pierwszym składzie, czy udać się do Turcji, gdzie powinien dostać więcej szans.
Wiadomo za to, że Galatasaray to ambitny projekt, gdzie mógłby liczyć na lepsze pieniądze. Nie dość, że w lidze tureckiej mógłby rywalizować z silnymi drużynami, jak Fenerbahce czy Besiktas, to w dodatku mógłbym sobie nabić statystyki na słabszych zespołach z dołu tabeli, co w ostatnim czasie pokazali: Krzysztof Piątek i Adam Buksa. No i w szatni Galaty spotkałby wielu uznanych piłkarzy. Oprócz Osimhena grałby z m.in. Driesem Mertensem, Mauro Icardim, Davinsonem Sánchezem, Lucasem Torreirą czy Hakimem Ziyechem.
Czasem warto zrobić krok w tył, żeby później wykonać dwa do przodu.