Michał Pol: –Hiszpański profil „Archivo VAR” zamieścił dziś analizę, z której wynika, że piłka przekroczyła linię całym obwodem. Real powinien więc przegrywać z Barceloną 1:2…
Rafał Rostkowski: – Myślę, że tak mogło być, to bardzo prawdopodobne. Ja też odniosłem wrażenie, że cała piłka była za linią.
– Świat jest zbulwersowany, że w El Clasico zdarzyła się sytuacja prawie taka sama jak w 1966 roku w finale mistrzostw świata Anglia – Niemcy. Znowu nikt nie wie, nikt nie jest pewien, czy piłka była za linią bramkową czy może na linii. Dlaczego La Liga nie korzysta z Goal-Line Technology?
– Jej władze nie chciały wydać na ten system około 3-4 milionów euro, bo uważają, że to się nie opłaca dla dwóch czy kilku sytuacji w sezonie. Biorąc pod uwagę setki milionów euro czy w sumie miliardy wydawane na budowę stadionów, na transfery gwiazd i ich wynagrodzenia, zważywszy na wypełnione trybuny i miliony telewidzów na całym świecie, oszczędność takiej kwoty może zastanawiać, śmieszyć lub oburzać. Ale dla mnie najgorsze jest to, że nawet w takiej lidze nikt nie pomyślał, a przynajmniej nikt nie zdecydował, żeby na wysokości linii bramkowej zainstalować zwykłe kamery. Gdyby takie kamery tam były, sędziowie wideo mogliby przeanalizować obraz i stwierdzić, czy był gol, czy może jednak piłka przekroczyła linia bramkową prawie w całości, ale stykała się z linią.
– Skąd ta pewność, że kamera ustawiona na linii pokazałaby, gdzie była piłka? Przecież bramkarz lub inny zawodnik mógłby niechcący zasłonić kamerze piłkę w kluczowym momencie.
– Tak, jednej kamerze ktoś mógłby zasłonić, ale gdyby dwie kamery były ustawione z obu stron bramki i do tego trzecia kamera pokazywała bramkę z góry, wtedy prawdopodobieństwo powstania wątpliwości i braku odpowiedniego ujęcia byłoby minimalne.
– Trzy kamery przy jednej bramce i trzy przy drugiej na wszystkich stadionach to też wydatek…
– Oczywiście, ale byłby nieporównywalnie, wielokrotnie mniejszy niż na system GLT. To przecież mogłyby być kamery ustawione na stałe, bez kamerzysty, bez żadnego operatora. To powinien być w praktyce stały monitoring bramki, a nie kamerowanie przez kamerzystę. Sześć takich kamer odpowiednio dobrze ustawionych mogłoby pomóc w około 95 procentach takich i podobnych sytuacji kontrowersyjnych. Mówię o tych sześciu kamerach, bo to śmieszny wydatek nawet dla Ekstraklasy czy polskiej I ligi, a tym bardziej dla hiszpańskiej La Ligi.
– Sędziowie na boisku naprawdę nie mogli sami ocenić, gdzie była piłka?
– Na Wembley w 1966 sędzia Tofik Bachramow nie był na linii bramkowej i uznał, czy może raczej zgadywał, że był gol. „Zobaczył” piłkę tam, gdzie jej nie było. Po latach naukowcy udowodnili, że gola absolutnie na 100 procent nie było. Szczerze mówiąc, Bachramow popełnił gruby błąd. Piłka uderzyła wtedy w linię tak mocno i wyraźnie, że aż uniósł się biały pył. Wapno lub wysuszona farba. To była więc sytuacja nie tylko sprawdzająca wzrok, ale też refleks i inteligencję. Niestety legendarny sędzia trochę się wtedy „zagotował”. Minęło ponad pół wieku, a na wielu stadionach nadal nie ma kamer ustawionych na przedłużeniu linii bramkowej. Szkoda, efekt widzieliśmy w niedzielę w meczu Real – Barcelona. Dobrze przynajmniej, że sędzia asystent „nie wystrzelił” z podniesieniem chorągiewki jak wtedy Bachramow. Teraz sędziowie są lepiej wyszkoleni i dobrze wiedzą, że w takich sytuacjach, przy ocenie położenia piłki pod pewnym kątem, złudzenie optyczne może spowodować fatalną pomyłkę.
Poza tą sytuacją, jak oceniasz sędziowanie meczu Real Madryt – Barcelona?
– Było dużo lepsze niż można się było spodziewać po tym, co obserwujemy na boiskach La Ligi w ostatnich latach. Sędzia Cesar Soto Grado popełnił kilka błędów, ale większość najważniejszych sytuacji rozstrzygnął prawidłowo. Dla mnie najgorszą decyzję, do spółki z sędzią VAR, podjął w 58. minucie. Antonio Rudiger zupełnie nie patrzył wtedy na piłkę, natomiast wiedział, że Fermin Lopez biegnie za nią i może zagrozić bramce. Niemiec zrobił więc nagle mały krok w stronę piłkarza Barcelony i delikatnie, choć bardzo zdecydowanie i wyraźnie, staranował go wykluczając z akcji. To powinien być rzut karny dla Barcelony. Pozostałe najważniejsze decyzje sędziowskie, w tym rzut karny podyktowany dla Realu, były prawidłowe.
Rozmawiał Michał Pol