Michał Probierz podał się do dymisji
Czwartkowy komunikat 52-letniego trenera o rezygnacji błyskawicznie obiegł media. Michał Probierz otwarcie przyznał, że po przeanalizowaniu sytuacji stwierdził, że będzie to najlepsze wyjście. — Doszedłem do wniosku, że w obecnej sytuacji najlepszą decyzją dla dobra drużyny narodowej będzie moja rezygnacja ze stanowiska selekcjonera. Pełnienie tej funkcji było spełnieniem moich zawodowych marzeń i największym życiowym zaszczytem – czytamy w oświadczeniu byłego już selekcjonera.
Michał Probierz prowadził reprezentację Polski od września 2023 roku. Jego największym sukcesem był awans na mistrzostwa Europy po wygranych barażach. W ich półfinale wygrał wysoko z Estonią, a w finale pokonał Walię po rzutach karnych. Na samej imprezie nie było tak kolorowo, bo Biało-Czerwoni odpadli w fazie grupowej, zdobywając zaledwie punkt w trzech spotkaniach. Regres był kontynuowany na następnych zgrupowaniach – Polska zajęła ostatnie miejsce grupy w Lidze Narodów i spadła do dywizji “B”. Czarę goryczy przelał czerwcowy obóz, który stał pod znakiem konfliktu selekcjonera z Robertem Lewandowskim i sensacyjnej przegranej z Finlandią.
Probierz rezygnując z prowadzenia kadry narodowej rezygnuje jednocześnie ze sporych pieniędzy. “Przegląd Sportowy” informuje bowiem, że zarabiał on 200 tysięcy złotych miesięcznie, czyli 2,4 miliona złotych rocznie. Na przestrzeni swojej niespełna dwuletniej kadencji jako selekcjoner zarobił blisko 4,5 miliona złotych.
Jest to kwota wyższa od tego, co inkasował Adam Nawałka. Jego wynagrodzenie wynosiło około 120 tysięcy złotych miesięcznie. Jednocześnie Probierz zarabiał znacznie mniej, niż Fernando Santos. Portugalczyk jako selekcjoner reprezentacji Polski mógł liczyć na 730 tysięcy złotych miesięcznie.