Legia uważa, że nie wszystkiemu jest winny trener
— To wszystko się dzieje bardzo dynamicznie. Z tych informacji, które docierają, to trwają właśnie kluczowe godziny w sprawie przyszłości Edwarda Iordanescu. Trener de facto podał się do dymisji, oddał się do dyspozycji władzom Legii, ta propozycja odejścia póki co nie została przyjęta. Ale słyszę, że to nie koniec tej historii: w tym sensie, że te rozmowy o odejściu będą się wciąż toczyły. W tym momencie trzeba to zrobić szybko, albo w jedną, albo w drugą stronę, bo wiadomo jakie mecze Legię czekają – mówił Piotr Koźmiński.
— To trochę sytuacja bez wyjścia, bo niezależnie co zrobisz z punktu widzenia klubu, to nie będzie to dobre rozwiązanie. Widziałem, że część kibiców Legii wychodzi z założenia: “puśćcie go, po co go trzymać na siłę”, ale z drugiej strony masz zaraz Szachtar, mecz później Lecha, Pogoń, Widzew… bardzo trudno jest ogarnąć ten problem. Bo jeżeli trener sam jest gotów zrezygnować, to trudno sobie wyobrazić, że tli się w nim wciąż iskierka chęci kontynuowania tego projektu. Wcześniej to była gra, ale teraz, po raz pierwszy, doszło do konkretu – kontynuował dziennikarz.
— Słyszałem, że w tych rozmowach Iordanescu z Legią padały takie argumenty, że to nie może być znowu tak, że wszystkiemu jest winny trener. Bo w klubie uważają, że wina rozkłada się też na innych. Uczestniczę w cyklicznych spotkaniach Michałem Żewłakowem, prezesem Herrą i Fredim Bobiciem, i na ostatnim padały już pytania o przyszłość Edwarda Iordanescu, ale Żewłak twardo mówił, że – jeżeli w ogóle – to najwcześniejsze rozliczenia będą zimą. A Michał jest człowiekiem szczerym. Później Fredi Bobić mówił, że tak wielkie kluby jak Legia nie mogą co chwilę zmieniać trenerów – stwierdził Piotr Koźmiński.
Legia Warszawa już w czwartek zmierzy się z Szachtarem Donieck w drugiej kolejce Ligi Konferencji.