Turniej Czterech Skoczni. Czas na finał. Kto wygra?
1,3 punktu – tyle dzieli w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni liderującego Stefana Krafta i trzeciego Daniela Tschofeniga. Między nimi jest jeszcze jeden Austriak Jan Hoerl i to właśnie między nimi rozegra się walka o Złotego Orła. Czwarty w klasyfikacji Gregor Deschwanden traci do podium 22,5 punktu. Rywalizacja o końcowe zwycięstwo zapowiada się niezwykle pasjonująco. Zwłaszcza że wszyscy trzej Austriacy są w kapitalnej formie. A to wszystko przy austriackiej fieście na trybunach skoczni w Bischofshofen. Gospodarze nie mogli wymarzyć sobie lepszego finału. – Domowy finał będzie największym thrillerem wszech czasów – pisze austriacki “Kronen Zeitung”.
Na papierze największe szanse na triumf ma lider Stefan Kraft. Spośród trójki jest najstarszy, najbardziej doświadczony i najbardziej utytułowany. Za Hoerlem przemawia z kolei równa forma i żelazna psychika. A za Tschofenigiem młodość i szaleństwo. Zapowiada się niezwykła walka o każdy centymetr. Gdyby wskazywać faworyta przez pryzmat niedzielnych kwalifikacji, największe szanse miałby Kraft. Wygrał kwalifikacje i potwierdził niesamowitą formę. Hoerl i Tschofenig skakali jednak niewiele gorzej.
Austria czeka 13 lat na to, aby mieć trzech swoich skoczków na podium Turnieju Czterech Skoczni. Po raz ostatni taka historia miała miejsce w sezonie 2011/12. Wówczas triumfował Gregor Schlierenzauer przed Thomasem Morgensternem oraz Andreasem Koflerem. Teraz Kraft, Hoerl i Tschofenig mogą dołączyć do starszych kolegów i zapisać się w historii skoków.
Paweł Wąsek w życiowej formie. Są szanse na TOP10
Polscy kibice jeszcze niedawno emocjonowali się walką Dawida Kubackiego, Kamila Stocha czy też Piotra Żyły o turniejowe podia. Było to zaledwie kilka lat temu. Dziś rzeczywistość skoków w Polsce jest taka, że zadowolić się trzeba miejscami w czołowej dziesiątce Pawła Wąska i Aleksandra Zniszczoła. Na szczęście w Bischofshofen Polacy również nie pozostają bez szans na fajny wynik – właśnie za sprawą 25-letniego Wąska. Skoczek jest w życiowej formie. W sobotę w Innsbrucku zajął 5. miejsce, a w kwalifikacjach do finału był tuż za podium. W klasyfikacji generalnej turnieju plasuje się obecnie na 9. miejscu. Jeśli utrzyma formę z ostatnich dni, to są spore szanse na zakończenie zmagań w czołowej “10”.
Sam skoczek po niedzielnych kwalifikacjach nie ukrywał, że bardzo dobrze czuje się w czołówce. – Oczywiście, z takiego towarzystwa nie chce się wychodzić i się robi wszystko, żeby tam się utrzymać. I dzisiaj myślę, że oddałem taki skok, żeby się tam utrzymać – przyznał przed kamerami Eurosportu. I my życzymy Pawłowi, aby podobne skoki oddał w Trzech Króli!
Austria świętuje, a w Niemczech żałoba
Tegoroczny turniej to kolejna porażka Niemców. Współgospodarze czekają na końcowy triumf już 23 lata. Ostatnim, który sięgnął po wygraną, był Sven Hannawald. Miało to miejsce w 2002 roku. Od tamtej pory żaden Niemiec nie wygrał Turnieju Czterech Skoczni. Po cichu liczono, że zmieni to w tym roku Pius Paschke, który miał świetny start sezonu. Po weekendzie w Engelbergu spuścił jednak z tonu i w turnieju nie błyszczał. Co więcej, lepiej od niego wyglądali inni Niemcy – Karl Geiger czy Andreas Wellinger. Paschke stracił też koszulkę lidera Pucharu Świata. W klasyfikacji generalnej TCS jest szósty. Bez szans na triumf, a nawet podium.
– To będzie prawdziwy thriller, ale Niemcy nie mają z tym nic wspólnego – pisze przed dzisiejszym finałem “Bild”. – Z uwagi na klęskę w Innsbrucku skończyły się nadzieje Niemców – czytamy. I tak legendarny Hannawald zostaje ostatnim niemieckim triumfatorem prestiżowej imprezy.
Głos w sprawie zabrał także trener niemieckich skoczków Stefan Horngacher. – Dla nas TCS się skończył. Próbowaliśmy wszystkiego i znów spróbujemy za rok – mówił w rozmowie z ARD.
Wielki finał TCS. Oto pary KO
Ostatni konkurs Turnieju Czterech Skoczni tradycyjnie zostanie rozegrany systemem KO. Zapowiadają się naprawdę ciekawe pojedynki m.in. z udziałem Polaków. Aleksander Zniszczoł powalczy z Piotrem Żyłą, Dawid Kubacki z Renem Nikaido, a Paweł Wąsek z Kevinem Bicknerem. Oprócz tego do pasjonujących par zaliczyć trzeba walkę Piusa Paschke z Halvorem Egnerem Granerudem czy też Anze Laniska z Kristofferem Eriksenem Sundalem.
Pary KO finałowego konkursu TCS:
- Timi Zajc – Markus Mueller
- Marius Lindvik – Clemens Aigner
- Tomofumi Naito – Władimir Zografski
- Alex Insam – Killian Peier
- Anze Lanisek – Kristoffer Eriksen Sundal
- Dawid Kubacki – Ren Nikaido
- Piotr Żyła – Aleksander Zniszczoł
- Valentin Foubert – Manuel Fettner
- Lovro Kos – Stephan Embacher
- Sakutaro Kobayashi – Karl Geiger
- Naoki Nakamura – Philipp Raimund
- Felix Hoffmann – Johann Andre Forfang
- Halvor Egner Granerud – Pius Paschke
- Artti Aigro – Michael Hayboeck
- Keiichii Sato – Tate Frantz
- Hannes Landerer – Domen Prevc
- Roman Koudelka – Andreas Wellinger
- Jonas Schuster – Ryoyu Kobayashi
- Adrian Tittel – Benjamin Oestvold
- Fatih Arda Ipcioglu – Jan Hoerl
- Kevin Bickner – Paweł Wąsek
- Ziga Jelar – Daniel Tschofenig
- Frederik Villumstad – Gregor Deschwanden
- Niko Kytosaho – Maximilian Ortner
- Andrew Urlaub – Stefan Kraft
Początek finałowych zmagań w Bischofshofen o 16.30.