Śląsk Wrocław w „zamrażarce”
Z racji wstrzymanych rozmów odnośnie prywatyzacji Śląska Wrocław klub nie może normalnie funkcjonować. Urzędnicy miasta obwiniają o tę sytuację Mariusza Iwańskiego, który rzekomo miał nie przedstawić żadnych gwarancji finansowych. Miliarder z Monako odpowiada zaś, że problem leży po stronie urzędników, którzy nie chcą mu przekazać ważnych informacji na temat zadłużenia klubu. Negocjacje utknęły w martwym punkcie i nic nie wskazuje na to, by miały zostać w najbliższym czasie odblokowane.

Chaos organizacyjny w największym stopniu dotyka drużynę, która jest całkowicie sparaliżowana. Piotr Konrad Janas informuje, że klamka już zapadłą i Śląsk Wrocław nie pojedzie na zimowe zgrupowanie. Gdy pozostałe zespoły będą przygotowywały się do rundy wiosennej na różnych obozach, wrocławianie zostaną w domu i będą trenowali na dwóch boiskach przy Oporowskiej, licząc płytę główną.
— Pozostaje modlić się o łagodną zimę, bo jak aura nie dopisze, to pozostaną zajęcia pod balonem na Kłokoczycach i inne sztuczne nawierzchnie. Największym problemem – poza potencjalnym zniszczeniem własnych boisk, których jest jak na lekarstwo – będzie brak sparingpartnerów – kontynuuje dziennikarz Gazety Wrocławskiej.
Dodatkowo Piotr Janas wyjawia, że wysypały się już co najmniej dwa dogadane transfery Śląska Wrocław. Zawodnicy, wśród których znajdował się nowy obrońca, mieli już osiągnięte porozumienie z klubem, ale z racji braku działań klubu poinformowali, że skorzystają z innych opcji.










