Powrót na stare śmieci?
Anglik opuścił Tottenham Hotspur Stadium niespełna 5 lat temu, przenosząc się wówczas za darmo do Vitorii Guimarães. Z Londynu pożegnano go bez żalu, zwłaszcza, że w ataku szaleli wówczas Harry Kane, Heung-min Son, Dele Alli czy Lucas Moura. „Koguty” były wtedy świeżo po występie w finale Ligi Mistrzów i 21-latek nie miał czego szukać w tamtym zespole.
Parę lat jednak minęło, z wymienionej wcześniej czwórki w Londynie pozostał już tylko Son, Tottenham mimo dobrego początku tego sezonu teraz musi się bić by na koniec mieć chociaż miejsce w czołowej czwórce. Potrzeba wzmocnień w połączeniu z rosnącą formą Edwardsa mogą więc spowodować, że, cytując klasyka: „Przyjdzie koza do woza”.
Nie ma nic złego w przyznawaniu się do błędu, a już nie tacy jak Tottenham mylili się co do swoich graczy puszczając ich za bezcen, a po latach odkupując za grube miliony. Było tak chociażby z Manchesterem United i Paulem Pogbą, Realem Madryt i Alvaro Moratą czy Barceloną i Cesciem Fabregasem.
Marcus Edwards jest obecnie wyceniany przez portal Transfermarkt na 25 milionów euro. Ma on natomiast wpisaną w kontrakcie klauzulę, w myśl której potencjalni kupcy muszą przygotować na zakup 52 miliony funtów. Kontrakt Anglika z klubem z Portugalii wygasa za 2 lata.