HomePiłka nożnaTomasz Urban: Subiektywny przedsezonowy power ranking Bundesligi – cz. 1

Tomasz Urban: Subiektywny przedsezonowy power ranking Bundesligi – cz. 1

Aktualizacja:

Tomasz Urban zaprasza na swój ranking klubów Bundesligi przed sezonem 2024/25. Kto jest najmocniejszy, a kto jest kandydatem do spadku? Przedstawiamy miejsca 13-18.

Tymoteusz Puchacz

Tymoteusz Puchacz. Fot. Alamy

18. Holstein Kiel

    Plusy:

    Marcel Rapp. Bardzo dobry trener, który sprawia, że zespół faktycznie jest mocniejszy, niż wynikałoby to z sumy indywidualnych umiejętności poszczególnych piłkarzy. Holstein Kiel może grać bez wielkiej presji, bo przez wszystkich skazywane jest z góry na spadek. Ale przecież podobnie było w zeszłym sezonie z Heidenheim. Może więc i Kilonii się uda?

    Minusy:

    Tymoteusz Puchacz praktycznie nie ma konkurencji na swojej pozycji. Jest tak naprawdę jedynym lewym wahadłowym w kadrze. Jeśli nie będzie się spisywał na miarę oczekiwań, Rapp będzie musiał mocno kombinować, by znaleźć mu godnego rywala do miejsca w składzie. I tak jest też na kilku innych pozycjach. Holstein Kiel nie ma zbilansowanej i szerokiej kadry. Nie ma tez nikogo sprawdzonego w ofensywie, kto dałby gwarancję strzelenia choćby 8-10 goli w sezonie, a to często warunkuje skuteczną walkę o utrzymanie.

    Kogo obserwować?

    Arcyciekawym zawodnikiem jest Colin Kleine-Bekel, środkowy obrońca, reprezentant niemieckiej młodzieżówki, ale oglądanie go w akcji będzie możliwe dopiero od wiosny, ponieważ póki co leczy on kontuzjowane kolano. W związku z tym, postronni obserwatorzy swoją uwagę mogą skierować na Fiete Arpa. Pewnie wielu jeszcze kojarzy jego nazwisko. Kilka lat temu był bohaterem głośnego transferu z HSV do Bayernu. Uchodził za topowy talent na pozycji numer 9 w niemieckiej piłce. W Bayernie przepadł jednak z kretesem i musi na nowo wspinać się w hierarchii ligowej piłki. W Kilonii nie jest nawet graczem pierwszego składu, ale być może awans go otworzy, a Arp nawiąże do świetnych meczów w barwach HSV na samym początku swojej kariery.

    Okno transferowe:

    Już parę minut po awansie kibice „Bocianów” dowiedzieli się oficjalnie, że z drużyny odchodzi dwóch podstawowych graczy – kapitan Philipp Sander, który przeniósł się do Borussii Mgladbach i lewy wahadłowy Tom Rothe, który po okresie wypożyczenia powrócił do Borussii Dortmund, z a potem został sprzedany do Unionu Berlin. Na nowych piłkarzy Kilonia wydała w sumie nieco ponad 3 mln €, a zdecydowana większość tej sumy popłynęła do Rostowa w rozliczeniu za dwóch graczy, którzy mają wzmocnić środek pola – Magnusa Knudsena i Armina Gigovicia. Sięgnięto też po kilku zawodników z niższych lig, którzy jednak będą musieli dopiero udowodnić swoją wartość na pierwszoligowym poziomie.

    Prognoza:

    Zdecydowany faworyt do spadku. Marcel Rapp wykręcił z nimi w poprzednim sezonie wynik ponad stan, ale teraz musiałby wręcz dokonać cudu, by utrzymać „Bociany” na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Niemczech. Kilonia ma najsłabszy kadrowo zespół, a za jej gwiazdy robią piłkarze, którzy swoje najlepsze lata już dawno mają za sobą (jak Lewis Holtby), albo odbili się od poważniejszej piłki (Timo Becker).

    17. St. Pauli

      Plusy:

      Stabilna i zgrana kadra, w której nie brakuje kilku naprawdę ciekawych piłkarzy. Są też tacy, których można określić mianem liderów, czyli Eric Smith i Jackson Irvine, współtworzący środkową oś drużyny. Jest też ciekawy duet napastników (Johannes Eggestein i Morgan Guilavogui), a do tego niezwykle żywiołowa publika, która powinna wykrzesać z piłkarzy dodatkowe pokłady mocy.

      Minusy:

      St. Pauli, podobnie jak i Holstein Kiel, straciło w tym oknie dwóch istotnych piłkarzy, którzy odegrali ogromną rolę w skutecznej walce o awans do 1. Bundesligi, a więc Marcela Hartela i Aljoschę Kemleina (wrócił po okresie wypożyczenia do Unionu Berlin). Najważniejszą stratą jest jednak odejście trenera Fabiana Huerzelera, który przeniósł się do angielskiego Brighton. W jego miejsce ściągnięto Alexandra Blessina, który świetnie radził sobie ostatnio w Unionie Saint-Gilloise. Problem w tym, że Blessin propaguje zupełnie inną piłkę niż Huerzeler. O ile ten drugi zwracał baczną uwagę na prowadzenie gry poprzez posiadanie piłki i rozgrywanie jej krótkimi podaniami od tyłu, o tyle Blessin jest przedstawicielem myśli redbullowej. St. Pauli musi więc w szybkim tempie przestawić się na zupełnie inne granie. A to może być dość problemowe. Blessin zmienił system z 3-4-3 na 3-5-2, przez co w składzie brakuje teraz miejsca dla dwóch szybkich skrzydłowych – Eliasa Sasa i Oladapo Afolayna, którzy mieli olbrzymi wkład w awans do 1. Bundesligi.

      Kogo obserwować?

      Eric Smith. Już od dłuższego czasu wymienia się go w kontekście znacznie mocniejszych klubów niż St. Pauli. W 2. Bundeslidze uchodził za jednego z najlepszych defensorów. Jeśli potwierdzi swoją wartość na pierwszoligowym poziomie, powinien utrzymać się na nim na dłużej, niezależnie od tego, jakie wyniki będzie osiągać jego obecny zespół.

      Okno transferowe:

      O stratach wspomniałem wcześniej. Jeśli chodzi o nabytki, to obok Morgana Guilavoguiego, warto też śledzić poczynania Roberta Wagnera, środkowego pomocnika, którego pozyskano z Freiburga, a także Fina Stevensa, który przyszedł z Brendford. Cała trójka powinna mieć miejsce w podstawowym składzie ekipy Blessinna, przynajmniej w tych pierwszych meczach sezonu.

      Prognoza:

      Jeśli któryś z beniaminków ma pójść w ślady Heidenheim z zeszłego sezonu, to prędzej będzie to St. Pauli niż Holstein Kiel. Hamburczycy mają personalnie mocniejszy team i mniej dziur w składzie. Mają też trochę szerszą kadrę i żywiołową publiczność za sobą. Jeśli Blessin znajdzie odpowiedni balans między swoimi założeniami, a tym, co zespół nauczył się od Huerzelera, St. Pauli wcale nie musi spaść z ligi, bo kadry Bochum czy Heidenheim też nie wyglądają jakoś znacząco lepiej.

      16. VfL Bochum

        Plusy:

        Mimo ogromnych zmian w kadrze, a także w sztabie szkoleniowym, założenia pozostają bez zmian. Nowy trener Peter Zeidler jest zwolennikiem identycznej piłki, jaką Bochum grało pod okiem Thomasa Reisa czy Thomasa Letscha. Ma ona bazować na wysokim doskoku pressingowym i jak najwcześniejszym odbiorze piłki, by mieć jak najkrótszą drogę do bramki. Piłkarze nie muszą się więc wdrażać w inny styl, wiedzą doskonale, co będzie grane.

        Minusy:

        Z drużyny, która w bólach uratowała się przed spadkiem, odeszło latem wielu kluczowych piłkarzy, choćby takich, jak Kevin Stöger, Keven Schlotterbeck czy Takuma Asano. Drużyna musi się więc zbudować niejako na nowo. Do tego, kibiców Bochum o ból głowy przyprawia sytuacja w ich bramce. Po burzliwych przejściach z Manuelem Riemannem, o miejsce w bramce rywalizować mają Patrick Drewes i Timo Horn. Ten pierwszy uchodzi za dość przeciętnego w swoim fachu, ten drugi od blisko trzech lat jest poza regularną grą. To może być dla Bochum duży problem.

        Kogo obserwować?

        Moritz Broschinski. Z zeszłym sezonie liczby miał jeszcze dość skromne, ale coś w tym chłopaku drzemie i wydaje się, że może on mocno skorzystać na tych wszystkich przeobrażeniach w zespole.

        Okienko transferowe:

        Myron Boadu, Dani de Wit i Ibrahima Sissoko to transfery pod kątem pierwszego składu, Aliou Balde, Niklas Jahn, Jako Medic i Samuel Bamba dają natomiast kadrze nieco więcej głębi. Co ciekawe, Bochum w tym oknie, mimo tak wielu nabytków, nie wydało na odstępne ani centa, sprawnie wyławiając kilku piłkarzy na wypożyczenia. Po stronie zysków zdołano zaś zapisać prawie 5 mln € i niewykluczone, że na koniec okna zrobi jeszcze z tych pieniędzy użytek. Wiele będzie też zależało od Bernardo, który wzbudza zainteresowanie Unionu i Borussii Moenchengladbach i może jeszcze odejść z klubu za dobre pieniądze.

        Prognoza:

        Bochum to jedna wielka zagadka. Wciąż też nie wiadomo, czy Bernardo pozostanie w klubie na najbliższy sezon, a był to najlepszy defensor tej drużyny w minionym sezonie, który równie dobrze spisywał się w roli środkowego, co i lewego obrońcy. Duet bocznych obrońców Passlack – Wittek też nie wzbudza wielkiego zaufania, zwłaszcza jeśli chodzi o bronienie. Ciekawe też, jak będzie funkcjonował środek pola, bo i tam zachodzą w stosunku do poprzedniego sezonu ogromne zmiany. Drużyna musi na nowo połapać automatyzmy, a to musi trochę potrwać. Jeśli napastnicy odpalą, to nie musi być źle, ale bardziej prawdopodobny wydaje się być scenariusz, w którym VfL do samego końca sezonu będzie musiał walczyć o zachowanie ligowego statusu.

        15. 1. FC Heidenheim

          Plusy:

          Trener Frank Schmidt. Człowiek-instytucja w Heidenheim. To on wywindował Heidenheim od 4 ligi aż do europejskich pucharów i to bez wielkich nakładów finansowych. Do wszystkiego w Heidenheim doszli sumienną i rzetelną pracą, co trzeba bardzo mocno docenić. Jeśli więc ktoś ma sprostać temu arcytrudnemu zadaniu, przed jakim stoi ubiegłoroczny beniaminek, to tylko ów jegomość z charakterystycznie przekrzywioną głową. W nim cała nadzieja, że znów kogoś wymyśli lub wykreuje.

          Minusy:

          Potężny upływ krwi i rozmontowana cała sekcja ofensywna. Heidenheim bazowało w poprzednim sezonie na dośrodkowaniach z gry i ze stałych fragmentów Jana-Niklasa Bestego, szybkości Erena Dinkciego i nieustępliwości oraz świetnej grze w powietrzu Tima Kleindiensta. Z 50 goli, jakie Heidenheim strzeliło w poprzednim sezonie, aż 33 było dziełem wspomnianej wyżej trójki. Do tego, dochodzą 24 asysty, Pozostali piłkarze odgrywali w ofensywie marginalne role. Teraz, kiedy w klubie nie został żaden z tych trzech piłkarzy trzeba wszystkie puzzle poukładać na nowo. A łatwo nie będzie, bo Heidenheim może nie mieć czasu na tę organiczną pracę. Jeśli wygrają play-off do Ligi Konferencji z BK Haecken i zakwalifikują się do fazy ligowej, wówczas trzeba będzie chyba skupić się na priorytetach. A tym, bez wątpienia, będzie utrzymanie w lidze.

          Kogo obserwować?

          Paul Wanner. Bayern sukcesywnie buduje go wypożyczeniami. Wanner dal sobie świetnie rade na poziomie 2. Bundesligi, a teraz czas na sprawdzenie się w gronie najlepszych. 18-latek imponuje techniką i kreatywnością i będzie miał w Heidenheim sporo okazji do gry, a także trenera, który odpowiednio nim pokieruje.

          Okienko transferowe:

          Na odejściach Bestego i Kleindiensta (Dinkci był tylko wypożyczony) zarobiono ogromne, jak na Heidenheim, pieniądze, bo aż 15 mln €. Na nowych piłkarzy wydano niespełna 3, stawiając przede wszystkim na potencjał nowych zawodników. Sięgnięto po graczy wyróżniających się na niższych poziomach. Brazylijski skrzydłowy Leo Scienza to świetny drybler. Był najlepszym piłkarzem Ulm w minionym sezonie i to on w dużej mierze poprowadził „Wróble” do awansu na drugoligowy poziom (12 goli i 15 asyst). Środkowy pomocnik Luca Kerber uchodzi za największy talent, jaki pojawił się w ostatnim czasie w Saarbruecken. Maximilian Breuning z rezerw Freiburga (11 goli w poprzednim sezonie w 3. lidze) już w Pucharze Niemiec pokazał, że potrafi strzelać gole (hattrick w meczu przeciwko Villingen), zaś Sirold Conteh, Martin Honsak i Mikkel Kaufmann to szybkościowcy, którzy bardzo się Frankowi Schmidtowi przydadzą w grze transmisyjnej. I niewykluczone, że któryś z nich odpali tak samo, jak Eden Dinkci.

          Prognoza:

          Potężna utrata jakości i konieczność przebudowania całej ofensywny oraz potencjalne granie co trzy dni w całej Europie, zwiastują duże problemy dla podopiecznych Franka Schmidta. Tym bardziej, że kadra aż tak szeroka i jakościowa nie jest. Trudno na dziś powiedzieć, czy gracze wyróżniający się na poziomie trzecioligowym, dadzą sobie radę także i w 1. Bundeslidze. Ale in Frank we trust. Heidenheim to znów arcyciekawy projekt, który warto będzie uważnie śledzić. Będzie o wiele trudniej, niż w poprzednim sezonie, czasem mogą nawet balansować na krawędzi, ale utrzymanie jest w ich zasięgu.

          14. Union Berlin

            Plusy:

            Koncentracja na Bundeslidze. Ostatnie lata w rozwoju klubu były szalone. Od 3 lat Union grywał regularnie w Europie i o ile z obciążeniami wynikającymi z gry w Lidze Konferencji iw. Lidze Europy radził sobie znakomicie, o tyle Liga Mistrzów go dobiła i niewiele zabrakło, by Union przypłacił przyjemność mierzenia się z Realem i z Napoli spadkiem z Bundesligi. Union chciał wyjść poza swój schemat, zmienić politykę transferową i ściągnąć do siebie nieco głośniejsze nazwiska, ale to kompletnie nie zdało egzaminu. Można rzec, że dziś Union cofa się o trzy lata i na nowo będzie przeżywał sezon 21/22, kiedy to po raz pierwszy po awansie do 1.BL kwalifikował i się do europejskich pucharów. Nowy trener Bo Svensson będzie miał więc sporo czasu, by popracować z drużyną i wdrożyć swoje założenia.

            Minusy:

            Problemy z napastnikami. Kevin Volland ma kłopot z kolanem i nie wiadomo, kiedy wróci do gry. Chris Bedia dopiero uczy się Bundesligi, podobnie jak i ściągnięty z Wiesbaden Chorwat Ivan Prtajin. Póki co, na „9” ma grać Jordan Siebatcheu, który ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w Gladbach, ale prochu to on też nie wymyśli. Jeśli Prtajin nie odpali, Bo Svensson będzie sobie musiał radzić na szpicy półśrodkami, przenosząc tam piłkarzy z innych pozycji (Bernda Hollerbacha, Tima Skarkego lub Yorbe Vertessena). Żaden z nich jednak nie jest jednak gwarantem strzelenia choćby 10 goli w sezonie. Tej jakości z przodu może trochę berlińczykom zabraknąć.

            Kogo obserwować?

            Tom Rothe. Za nim bardzo dobry sezon na zapleczu 1. Bundesligi w barwach Holstein Kiel. Na Borussię Dortmund jeszcze nie wystarczyło, ale w Unionie wiele sobie po nim obiecują. Zwłaszcza po niedawnym sparingu z Realem Sociedad, w którym Rothe wypadł naprawdę świetnie. Jego rywalizacja na lewym wahadle z Robinem Gosensem zapowiada się naprawdę znakomicie.

            Okno transferowe:

            Nowy dyrektor sportowy Horst Heldt zabrał się ostro do pracy. Z ważnych piłkarzy Union stracił w zasadzie tylko Robina Knochego i Alexa Krala, wydaje się jednak, że ci, którzy przyszli, będą w stanie te dziury zalepić, a nawet dać drużynie coś ekstra. Można powiedzieć, że Union wraca do korzeni, bo znów wyłuskuje graczy, którzy wyróżniali na drugoligowym poziomie. Ciekawe, jak w warunkach 1. Bundesligi zafunkcjonują wspomniany wcześniej Rohe, Ivan Prtajin czy Laszlo Benes, a takę pozyskany z Rapidu Wiedeń arcyutalentowany środkowy obrońca Leopold Querfeld.

            Prognoza:

            Od Unionu zaczyna się grupa drużyn tworząca szeroki środek tabeli, z których każda równie dobrze może zając miejsce siódme, jak i czternaste. Zdecydują niuanse. Union powinien zagrać spokojniejszy sezon niż ostatnio, ale brak jakości w formacji ofensywnej może im się odbijać czkawką i ciągnąć ich lekko w dół. O utrzymanie Union raczej jednak nie będzie musiał się martwić, a jeśli „wynalazki” Heldta odpalą, wówczas i pierwsza 10 będzie w ich zasięgu.

            13. FSV Mainz

              Plusy:

              Aura, jaką roztacza wokół siebie Bo Henriksen, zaraża wszystkich i motywuje do działania. Duńczyk jest typem lidera, człowiekiem, który porywa za sobą tłumy. Niektóre jego reakcje mogą się wydawać przerysowane, albo wręcz sztuczne, ale póki co, przynoszą one bardzo dobre rekety. Mainz brawurowo uratowało się przed spadkiem, a trener Henriksen zbudował emocjonalny pomost między sobą, kibicami a zespołem.

              Minusy:

              Przetrącony kręgosłup. Z każdej formacji odszedł ważny piłkarz, który współtworzył oś zespołu. W obronie zabraknie Seppa van den Berga, który wrócił po okresie wypożyczenia do Liverpoolu i trafił z powrotem na rynek, ale cena, jakiej oczekują za niego „The Reds” przekracza możliwości klubów pokroju Moguncji. Leandro Barreiro, który ubezpieczał plecy Nadiema Amiriego, przeniósł się do Benfiki, a Brajan Gruda został przechwycony przez Brighton. Zastąpienie ich nie będzie sprawą łatwą. Można też mieć wątpliwości, co do jakości zgromadzonej na środku obrony,

              Kogo obserwować?

              Armindo Sieb. To on może zastąpić w wyjściowym składzie Brajana Grudę. O to miejsce powinien walczyć z Paulem Nebelem. Obaj pokazali się w poprzednim sezonie z bardzo dobrej strony w 2. Bundeslidze – Sieb w Fuerth, a Nebel w Karlsruhe. Obaj też są młodzi (po 21 lat) i mają potencjał, by pójść w ślady swojego poprzednika.

              Okno transferowe:

              Sporo zarobili (32 mln), a niewiele wydali (ledwie 3), ale wszystko wskazuje na to, że na tym tego okna nie zamkną i chyba poszukają jeszcze wzmocnień. Najpilniejszą potrzebą zdaje się poprawienie jakości na środku obrony, bo jeśli Seppa van den Berga ma zastąpić Maxim Leitsch, to jest to zmiana na gorsze. Poza Nebelem i Siebem, do zespołu doszedł także utalentowany austriacki obrońca Nicolas Veratschnig. W rolę Barreiro w pierwszym składzie Moguncji ma się wcielić Japończyk Kaishu Sano, pozyskany z Kashimy Antlers, który przygodę z Moguncją rozpoczął od… przesiadywania w japońskim areszcie z zarzutami natury seksualnej. Po 16 dniach go zwolniono (rzekomo przyznał się do winy, ale osiągnięto porozumienie z stroną ofiary) i mógł wyjechać do Niemiec. Sportowo, póki co, zachwyca, Jonathan Burkardt nie może wyjść z podziwu nad jego motoryką, ale kibicom nie bardzo pasuje fakt, że piłkarz z takimi zarzutami dołączył do ich klubu.

              Prognoza:

              Mainz, mimo bardzo dużych ubytków, wciąż ma na tyle dużo jakości, by bez większych problemów utrzymać się w lidze. Jeśli Sano potwierdzi swoje umiejętności w lidze, Amiri nawiąże do formy z poprzedniego sezonu, a Burkardt wreszcie będzie zdrowy, Moguncja może nawet zakręcić się w górnej polowce tabeli. Zwłaszcza, jeśli wzmocnią się jeszcze w defensywie. Ale to będzie tez ważny egzamin dla Henriksena. Utrzymał Mainz w lidze głównie poprzez sferę mentalną. Pytanie, jak będzie wyglądała ich gra, kiedy ta emocjonalna motywacja lekko się zużyje i trzeba będzie przekonać zespół do siebie innymi argumentami.

              TOMASZ URBAN, DZIENNIKARZ VIAPLAY

              Kategorie:

              Przeczytaj więcej

              Zobacz więcej ›

              Piłkarz z Ekstraklasy zawalczy w klatce!? “Moje marzenie”
              Najman, Denis Labryga i Fagata bohaterami gali Clout MMA
              Oficjalnie: Marcin “Różal” Różalski wraca! Rywalem ikona polskiego boksu!
              Z internetowej afery do niesienia pomocy. Bąbol kończy spór z Gikiewiczem
              Chajzer zabrał głos w sprawie FAME. Ocenił swoją decyzję o rezygnacji
              Lewandowski jednoznacznie o Owczarz. Koniec przygody z KSW
              Ogromne pieniądze na stole. Tyle chcą dać Szeremecie za walkę we freakach
              Krzysztof “Diablo” Włodarczyk wraca do ringu! Rywalem zawodnik MMA!
              Co dalej ze współpracą Adamka i FAME? Borek zabrał głos
              Sędzia Jarosz stawia sprawę jasno. “Przekazujemy reguły jak małym dzieciom”