HomePiłka nożnaTomasz Urban po Lidze Mistrzów: Od zażenowania po euforię. Borussio, jaka naprawdę jesteś?

Tomasz Urban po Lidze Mistrzów: Od zażenowania po euforię. Borussio, jaka naprawdę jesteś?

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Borussia Dortmund po szalonym spotkaniu wygrała na własnym stadionie z Atletico Madryt 4:2. Odrobiła tym samym straty z pierwszego meczu i awansowała do półfinału Ligi Mistrzów. O formie oraz ciekawym przypadku BVB Edina Terzicia dla Kanału Sportowego Tomasz Urban, dziennikarz Viaplay.

BVB

Associated Press / Alamy

CZARNO-ŻÓŁTA BVB. SEZON JAK DWUMECZ

Borussia Dortmund jest jak jej barwy – czarna w lidze i żółta w Europie (wczoraj nawet złota!). Raz mroczna, a raz radosna. Słodko-gorzka. W dwumeczu z Atletico było to widać jak w soczewce. To był dwumecz, jak cały sezon. Od zażenowania po euforię. Początek meczu na Metropolitano tak na 0:5, a niewiele zabrakło, by skończyło się na 2:2. W rewanżu zaczęło się dobrze, potem było bajecznie, dalej zrobiło się źle, następnie tragicznie, znowu optymistycznie, a na końcu niebiańsko. Kibice Borussii raczej nie mają problemów z krążeniem, za to tachykardii nie wykluczałbym u nikogo z nich.

A może Borussia jest jak Niclas Fuellkrug, marnujący najprostsze sytuacje, by arcytrudną główkę zamienić na gola wartego dziesiątki milionów €? Albo jak Mats Hummels, dający kapitalnego zewniaka przy golu Brandta, a potem pakujący piłkę w niegroźnej sytuacji do własnej bramki. Albo jak jej kapitan, który to raz can, a innym razem can’t. Albo noże najbardziej jak Julian Brandt, który potrafi wszystko. Tylko nie zawsze.

Od 2:3 z Hoffenheim, po 4:2 z Atletico. Od piątego miejsca w lidze i drżenia o kwalifikację do Ligi Mistrzów, po półfinał tejże. Najważniejsze, że Borussia znów wreszcie jest jakaś. Znów zaczyna generować emocje także i u tych, którzy przyglądają się jej z neutralnej perspektywy. Takie mecze, jak ten z Atletico, mają siłę przyciągania. Zakładam, że społeczność kibicowska BVB powiększyła się wczoraj o wielu młodych Michaelów, Michałów, Mike’ów a może nawet i Migueli. którzy dostawali wypieków na twarzy, oglądając to, co działo się przez te 90 minut na Signal Iduna Park i już pewnie marzą o tym, by doświadczyć tych emocji w sposób namacalny, będąc tam, na miejscu, w Dortmundzie. To są mecze, które przechodzą do historii klubu. To była druga Malaga. Totgesagte leben länger, jak mawia popularne niemieckie powiedzenie [Ci, o których się mówi, że umarli, żyją dłużej]. I to faktycznie był taki powrót z zaświatów, tym cenniejszy i ważny, że Borussii ciągle wypomina się to, że mentalnie klęka w trudnych chwilach. A wczoraj nie uklękła. Wczoraj była niezłomna. Uważna i odważna, twarda i konsekwentna, pewna siebie i świadoma własnej wartości. Była tą Borussią, którą oglądaliśmy w ostatnim Klassikerze. Nawet ta niewykorzystana sytuacja Sabitzera, który – notabene – zagrał fenomenalny mecz, została wykreowana po niemal identycznej akcji, jak ta z meczu przeciwko Bayernowi, kiedy to Adeyemi dał gościom prowadzenie w meczu.

No i co tu teraz zrobić z tym Edinem Terziciem? On też jest jak Borussia. Potrafi ustawić zespół pod konkretnego rywala, zwłaszcza gdy jego drużyna nie musi się męczyć w ataku pozycyjnym, ale kiedy ma dominować i kreować, to dociera do swoich granic. Nie jest zatem chyba przypadkiem, że przez tę najtrudniejszą część terminarza BVB przechodzi jak na razie względnie suchą stopą – 2:0 z Bayernem w Monachium, 5:4 z Atletico w dwumeczu i 0:1 ze Stuttgartem u siebie, choć wynik jest w tym przypadku bardzo mylący. Za chwilę Bayer i Lipsk, a w międzyczasie PSG. Jak będzie? Pewnie dobrze. Schody zaczną się później, kiedy przyjdzie rywalizować ze słabiakami. Niemożliwe? Nie dla Borussii. Dla niej niemożliwe faktycznie nie istnieje, zarówno w dobrym, jak i złym tego słowa znaczeniu.

Idąc tym tropem – nie zdziwcie się, jeśli BVB okaże się pierwszym zespołem w Europie, który pokona w tym sezonie Bayer Leverkusen, a potem znowu połamie sobie zęby na tych wszystkich Mainzach czy innych Augsburgach i przegra walkę o top 4 w lidze. To byłoby tak typowe dla tej drużyny…

A z drugiej strony – może Borussia znów będzie piękna nocą? Może odprawi z kwitkiem Kyliana Mbappe i jego kolegów? A potem finał, jeden mecz. Znacie tę wyświechtaną śpiewkę. Chyba nikt nie bierze pod uwagę scenariusza, w którym Borussia kwalifikuje się do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów nie przez ligę i nie przez europejski ranking federacji, a przez wygraną w Lidze Mistrzów. Ale a nuż? To w końcu Borussia, za nią nie trafisz.

Abstrakcyjne? Absurdalne? Nierealne? Borussio, co Ty na to?

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Nadal korzystał z dopingu? Smokowski zabrał głos
Smokowski podsumował karierę Nadala! “Nie było takiego drugiego zawodnika”
Smokowski zdradził, że Rafael Nadal może przyjechać do Polski. To byłoby coś
Włoszki nie dały szans Słowaczkom. Wielki triumf w Billie Jean King Cup 2024
Roger Federer oddał hołd Rafaelowi Nadalowi. Ten list podbija internet
Finał Billie Jean King Cup nie dla Polek. Kawa i Świątek przegrały z Włoszkami
Świątek po horrorze wygrywa z Paolini! Polki wciąż walczą o finał Billie Jean King Cup
Falstart na początek półfinału BJKC. Linette przegrywa w dwóch setach z Bronzetti
Sinner znowu to zrobił! Włoch triumfatorem ATP Finals
Kapitalny mecz Świątek i Kawy, Polki w półfinale Billie Jean King Cup!