Listkiewicz wspomina Katar. Pamiątka na całe życie
Tomasz Listkiewicz ma na swoim koncie pracę przy wielu najważniejszych meczach światowej piłki – finale mistrzostw świata w Katarze, finale Ligi Mistrzów czy finale Klubowych Mistrzostw Świata. Ponadto regularnie pracuje przy meczach Ekstraklasy. Asystent Szymona Marciniaka w rozmowie z portale “Historia Sportu” podzielił się wspomnieniami z finału mundialu z 2022 roku.
– Zdawałem sobie sprawę, że taki mecz dostaje się raz w życiu. I to jest wóz, albo przewóz – albo wypadnę dobrze, albo zapiszę się na ciemnych kartach historii futbolu. Ale musiałem przy tym wszystkim zachować profesjonalizm. Z jednej strony trzeba było skupić się na zadaniu: przede mną prostokąt, czyli boisko, dwudziestu dwóch zawodników, piłka, trzeba robić to samo, co zawsze. Kluczowe jest, aby odciąć się od trybun i innych czynników zewnętrznych. Zachować chłodną głowę, ale też wejść na optymalny poziom pobudzenia – przyznał.
Listkiewicz wyjawił, że po meczu mimo porażki reprezentanci Francji gratulowali polskim sędziom dobrego występu. Choć zastrzeżenia miał Olivier Giroud. – To w sporcie normalne, że są różne emocje i na gorąco mówi się różne rzeczy. Myślę, że gdyby „Trójkolorowi” zwyciężyli, to i Giroud mówiłby o nas pozytywnie. Zresztą sporo Francuzów gratulowało nam zawodów – skomentował arbiter.
Syn Michała Listkiewicza zaznaczył też, że czuje się spełniony. – Osiągnąłem w sędziowaniu chyba wszystko, więc raczej tak. Ale z drugiej strony nie podchodzę do tego w ten sposób, bo straciłbym motywację. Staram się myśleć o kolejnych spotkaniach. Mam przecież szansę, by sędziować półfinały Ligi Mistrzów, albo igrzyska olimpijskie. A jeszcze jakiś czas chcę czuć tę meczową atmosferę – ocenił.