Szybki rozwój wypadków
Jeszcze kilka dni temu ten temat zupełnie nie istniał, jednak sprawy mocno przyspieszyły. Niektórzy sądzą, że o zgłoszeniu się po Tuchela przesądziła czwartkowa porażka reprezentacji Anglii z Grecją na Wembley (1:2), choć ciekawy wydaje się inny trop. Pełniący rolę tymczasowego selekcjonera Lee Carsley, do niedawna trener reprezentacji Anglii U-21, miał wystawić eksperymentalny, ofensywny skład właśnie dlatego, że wiedział już, że nie ma szans utrzymać funkcji na stałe.
Ta teoria nabiera sensu, gdy posłucha się słów Carsleya po następnym spotkaniu. W nim Anglicy pokonali Finów 3:1, pokazując efektowną grę. Na pomeczowej konferencji tymczasowy selekcjoner był pytany o to, czy chciałby otrzymać tę rolę na stałe, a wtedy odpowiedział: – Uważam, że na tę pracę zasługuje trener światowej klasy, który zdobywał trofea, a ja dopiero jestem na początku swojej drogi.
Dobrze zna realia Anglii
Czy to były tylko życzenia Carsleya, czy może wiedział już, że angielski związek kontaktował się z Tuchelem? Z jednej strony 50-latek od dawna z sukcesami radzi sobie w grupach młodzieżowych i od początku układ był jasny – na chwilę zostawi zespół U-21, poprowadzi trzy zgrupowania w Lidze Narodów, a w tym czasie federacja kogoś zatrudni. Takie słowa to nie musiał być brak ambicji, a wyrażenie własnego zdania, które w ostatnich latach pojawiało się w kontekście Anglików coraz częściej.
Tuchel wydaje się je spełniać. Niemiec ma 51 lat i wciąż jest trenerem w takim wieku, że nie ma obaw o to, że futbol mu odjechał. Ma wyrobioną markę w Anglii po zdobyciu z Chelsea Ligi Mistrzów w 2021 roku, a ponadto prowadził Borussię Dortmund, PSG oraz Bayern, wszędzie sięgając po trofea. W Monachium prowadził Harry’ego Kane’a, a angielski napastnik strzelił pod jego wodzą mnóstwo goli, co jest dodatkowym plusem.
Dzięki pracy w Chelsea, a także późniejszym zainteresowaniem piłkarzami z angielskiego rynku już w Bayernie, nie ma też konieczności zapoznawania się z ligą, zawodnikami i kulturą piłkarską kraju. Z minusów wymienia się z kolei jego konfliktowość, a ze sportowego punktu zarzuca się, że drużyny Tuchela grają zbyt defensywnie i pragmatycznie, co przecież zarzucono ciągle Garethowi Southgate’owi.
Trzeci taki trener
51-letni Niemiec jest trzecim zagranicznym selekcjonerem reprezentacji Anglii w historii. Przed nim byli zmarły niedawno Sven-Goran Eriksson oraz Fabio Capello, którzy przychodzili z dużymi oczekiwaniami i nie spełnili ich (szczególnie Włoch), i to kolejny aspekt, który będzie dyskutowany. O ile nikt nie będzie starał umniejszać CV Tuchela, tak kłótliwy charakter i samo pochodzenie nowego trenera będą ciągle podnoszone. Już teraz niektóre brytyjskie media krzyczą w nagłówkach o Niemcu, który będzie teraz dyscyplinował piłkarzy, a w zasadzie w każdym komentarzu dotyczącym wyboru Tuchela pojawia się w Anglii pytanie, dlaczego kadry nie może prowadzić ktoś stamtąd.
Bez złośliwości można jednak odpowiedzieć, że Anglicy nie mają dziś nikogo, kto budziłby podobną ekscytację, a jego CV gwarantowałoby mu zaufanie. Spośród angielskich trenerów bez pracy jest Graham Potter, a z Premier League najlepszym kandydatem jest Eddie Howe, który ma ostatnio lekko pod górkę w Newcastle.
Ogólnie jednak Anglia, choć od ponad dekady znakomicie szkoli piłkarzy, co widać po rozgrywkach młodzieżowych, a także ma silną ligę, nie potrafi wyszkolić trenerów. Ostatni Anglik, który zdobył mistrzostwo w lidze, to Howard Wilkinson z Leeds United w 1992 roku, czyli w ostatnim sezonie przed zmianą szyldu rozgrywek na „Premier League”. To dość symboliczne. Żaden angielski trener nie zdobył też europejskiego trofeum od roku 1997, kiedy sir Bobby Robson wygrał z Barceloną Puchar Zdobywców Pucharów. Nawet Pucharu Ligi i FA Cup nie wygrywają Anglicy – ostatni raz stało się to kolejno w 2004 roku (Middlesbrough i Steve McClaren) oraz 2008 roku (Portsmouth i Harry Redknapp). Trenerów z tego kraju zwyczajnie nie ma w elicie. Przez 21 ostatnich edycji Ligi Mistrzów, szkoleniowcy z Anglii poprowadzili drużyny w 44 meczach (Frank Lampard 16, Harry Redknapp 10, Graham Potter 7, Eddie Howe 6, Craig Shakespeare 3, Michael Carrick 1, Gary Neville 1).
Cel – złoto
Trudno powiedzieć, czy to próba znalezienia nowej drogi po kadencji Southgate’a, czy może rzeczywiście FA kierowało się wyłącznie kryterium zawartości gabloty z trofeami, co automatycznie eliminuje trenerów angielskich. Pojawiały się już informacje o tym, że po tym jak Southgate po Euro 2024 ogłosił, że rezygnuje z pracy jako selekcjoner, angielska federacja rozmawiała z szykującym się do odpoczynku po długiej pracy w Liverpoolu Jürgenem Kloppem, a także nieśmiało pytała o Pepa Guardiolę. Hiszpan ma umowę z Manchesterem City ważną tylko do końca czerwca 2025 roku. Obaj jednak odmówili. Sondowany był też rzekomo Mauricio Pochettino, ale on wybrał USA i okazało się, że w puli trenerów z dużym nazwiskiem, a pozostających bez pracy, najlepszym kandydatem został Tuchel.
Może się okazać, że pod kątem trenerskiej marki, reprezentacja Anglii będzie mieć najmocniejsze nazwisko na mundialu w 2026 roku, czego nie można było powiedzieć o jego poprzedniku przed każdym z ostatnich turniejów. Owszem, wybór Southgate’a okazał się skuteczny, choć nieco przypadkowy, skoro trafił on do kadry po skandalu z udziałem Sama Allardyce’a i tuż po fatalnej przygodzie z Royem Hodgsonem. Wielu było zdania, że Carsley może być kimś podobnym – trenerem dobrze osadzonym w federacji, z sukcesami w młodzieżówce, który zrobi przeskok do seniorskiej piłki. On sam jednak wykluczył się z poszukiwań i Anglicy wybrali bardziej widowiskową drogę.
Tuchel będzie jednak pracował pod dużą presją. Czego by nie mówić o Southgate’cie, to mimo wszystko zdobył z Anglią dwa srebrne medale mistrzostw Europy i jeden brązowy mistrzostw świata. Odszedł z reprezentacji jako selekcjoner z największą liczbą finiszów na podium dużych turniejów. Dobrze wypadał w mediach, również, gdy był pytany o delikatne tematy społeczne i unikał konfliktów. Tuchel nie tylko będzie musiał mu dorównać pod tym względem, ale jeszcze do tego zaproponować bardziej ofensywną, dominującą piłkę w wykonaniu tej kadry, a wszystko to, by w końcu coś wygrać. Niemiec ma zrobić ostatni krok, jakiego nie potrafił zrobić poprzednik. Jeśli się nie uda, szybko może zrobić się bardzo ciekawie, bo z Tuchelem nie ma nudy. Zatrudniając go, Anglicy stawiają wszystko na jedną kartę.