HomePiłka nożna“Tam jest 300 kibiców gotowych zabić Boruca!”. Jak Polak został legendą w Szkocji

“Tam jest 300 kibiców gotowych zabić Boruca!”. Jak Polak został legendą w Szkocji

Źródło: własne

Aktualizacja:

Nikt w futbolu nie łączy Polski i Szkocji bardziej niż Artur Boruc. Jak niesforny bramkarz został legendą Celticu Glasgow?

Artur Boruc

Artur Boruc. Fot. Alamy

Słyszysz szkocki futbol, myślisz odwieczna rywalizacja Celticu z Rangersami. Historię obu ekip pisało aż 12 Polaków, z czego ośmiu było związanych z Celtikiem. W biało-zielonych barwach występowali: Dariusz Dziekanowski, Dariusz Wdowczyk, Artur Boruc, Maciej Żurawski, Łukasz Załuska, Paweł Brożek, Patryk Klimala i obecnie Maik Nawrocki. Nikt jednak nie osiągnął więcej niż Boruc, na którego szkoccy kibice wołali ”Holy Goalie”, a więc święty bramkarz.

Mam z nim fantastyczne wspomnienia. To był bardzo dobrze spędzony czas. Artur ma wspaniały charakter. Było z nim zabawnie i nigdy nie narzekałem na nudę, choć nieco przez niego osiwiałem. Ale poważnie mówiąc, swego czasu był jednym z najlepszych bramkarzy na świecie – powiedział o Borucu Gordon Strachan, kultowy trener Celticu.

Boruc wyjechał z Polski w 2005 roku jako 25-latek. To właśnie wtedy Celtic wypożyczył, a następnie wykupił, go z Legii Warszawa za ok. 2,5 miliona euro. I choć w swoim piłkarskim CV bramkarz miał także m.in. Fiorentinę, Southampton oraz Bournemouth, to najlepsze lata kariery spędził w Glasgow.

To właśnie z Celtikiem zdobył trzy mistrzostwa Szkocji i z powodzeniem występował w Lidze Mistrzów. Ależ to była mocna paka! Bramki strzegł Boruc, obrony pilnował potężny Dianbobo Balde, w środku pola biegał niezmordowany Thomas Gravesen i kreatywny Stilijan Petrow, napastników obsługiwali świetnymi podaniami Shunsuke Nakamura czy Aiden McGeady, a za gole odpowiadali m.in. Żurawski i John Hartson.

Boruc zatrzymał wielki Milan

Boruc rozegrał dla Celticu 201 spotkań i aż 80 razy zachował czyste konto. Z ekipą The Bhoys ze świetnej strony pokazywał się też w LM. Na Celtic Park potrafił zachować czyste konto, gdy ekipa Strachana pokonała Manchester United sir Alexa Fergusona, Udało się też postawić Milanowi w 1/8 finału sezonu 2006/07, w którym drużyna Carlo Ancelottiego ostatecznie sięgnęła po Puchar Europy.

W Szkocji padł bezbramkowy remis, bo Boruc dwoił i troił się w bramce. W rewanżu, na San Siro, Polak też był świetny, ale ostatecznie – dopiero w dogrywce – pokonał go Kaka, wówczas czołowy piłkarz globu.

W następnym sezonie Celtic znowu mierzył się z Milanem, ale tym razem w grupie. W Glasgow wygrał 2:1, na San Siro przegrał 0:1. Niestety, znowu nie udało się awansować do ćwierćfinału. W 2008 roku na przeszkodzie stanęła Barcelona w składzie z Xavim, Iniestą, Messim, Ronaldinho i Eto’o.

Tamte sezony w Europie, a także wielkie turnieje z reprezentacją Polski (2006 i 2008), zbudowały międzynarodową sławę Boruca, a raczej Króla Artura. Nawet słynna ”La Gazzetta dello Sport” wybrała Boruca trzecim najlepszym bramkarzem świata. Wyżej oceniła jedynie Gigiego Buffona oraz Julio Cesara z Interu Mediolan. Zresztą, włoska prasa wpychała Boruca do Milanu jako następcę Didy, a angielskie media informowały o zainteresowaniu Arsenalu oraz Tottenhamu.

Dlaczego tamte transfery nie wyszły? Po doświadczeniach z różnymi agentami sam sobie byłem menedżerem. Nie chciałem nikogo, kto by mi mieszał w głowie. Może moja próżność wzięła górę. Nie wiedziałem, co robić, gdy pojawiały się oferty. Zostawiałem to klubowi, który negocjował kwotę – tłumaczył kiedyś Boruc na antenie radia RDC.

Agenci piłkarscy? To środowisko jest zepsute, będę szczery. Bardzo ubolewam nad tym, że piłkarze muszą współpracować często z ludźmi, którzy kręgosłupa moralnego nie mają właściwie wcale – dodał kilka lat później Boruc na antenie “Meczyków”.

Kibice pokochali Boruca nie tylko za jego parady. Polak właściwie kupił ich już podczas pierwszego starcia z Rangersami na Ibrox. Celtic to klub założony przez katolickich imigrantów z Irlandii, zaś Rangersi wspierani są przez protestantów, a Boruc pokazywał im gest krzyża, choć manifestacje religijne były przecież zabronione.

Ale Boruc zawsze robił to, na co ma ochotę. Gdy chciał wypić piwo czy zjeść fast fooda, to specjalnie się z tym nie ukrywał. Nie miał też problemu, by po jednym z przegranych Old Firm Derby, zabrać flagę Celtiku z sektora gości i przemaszerować z nią przez murawę, prowokując gospodarzy. Innym razem, także po Old Firmy Derby, zaprezentował koszulkę z wizerunkiem Jana Pawła II. To właśnie wtedy otrzymał ksywkę “Holy goalie” i kibicowską piosenkę na swoją cześć.

Był pie*****ym świrem. Pamiętam, jak graliśmy z Rangers u siebie w jednym z jego pierwszych meczów. I ciągle były jakieś zamieszki. Skończyło się spotkanie, Artur wziął prysznic, przebrał się i pojechał do centrum miasta. Ktoś zadzwonił do ochrony, ostrzegając: “tam jest 300 kibiców gotowych zabić Boruca”. A Artur odpowiedział: “dla mnie to normalne, jeśli chcą walczyć, to będę z z nimi walczył” – wspominał w podcaście “Undr the Cosh” Paul Caddis, były kolega Boruca z Celticu.

Artur potrafił też przyjechać na trening taksówką, ewidentnie cuchnąc alkoholem. Ale potem na boisku i tak był świetny. Nigdy nie obchodziło go, co inni o nim mówią i był genialnym bramkarzem dodał Caddis.

Boruc był na tyle wybuchowy, że potrafił nawet zaatakować własnego obrońcę, gdy ten popełnił jakiś błąd. Świetnie wie o tym  Lee Naylor. Ale i Boruc potrafił dostać po głowie, tyle że od brukowców. Nie czepiali się tylko tylko jego mało profesjonalnego stylu życia. Kiedyś został oskarżony o romans, a potem okazało się, że spędzał czas z kuzynką…

Nie wiem, czy ktokolwiek mógłby być odpowiednio przygotowany na takie coś. Zachowanie brukowców było bardzo natarczywe i agresywne, więc czasem trzeba było później jakoś odreagować – tłumaczył po latach w ”Foot Trucku”.

Miłość do Celticu przetrwała do dziś

To była czysta przyjemność, móc obserwować Twoje występy w szkockiej lidze. Przyjemność, czasem trochę śmiechu, szumu, od czasu do czasu koszmar – tak Graham Spiers w szkockiej edycji “The Times” skomentował pięcioletnią przygodę Artura Boruca ze Scotish Premier League.

Silna więź z Celtikiem przetrwała do dziś. Choć po szkockiej przygodzie Artur spędził jeszcze kilka lat we Włoszech (Fiorentina) oraz Anglii (Southampton oraz Bournemouth), to w towarzyskim pożegnalnym meczu na Legii zagrał przeciwko Celtikowi. A gdy kilka lat później Legia mierzyła się w Lidze Europy z Rangersami, to Boruc poleciał do Szkocji, dopingować warszawiaków z trybun.

Lada moment znowu poleci do Glasgow, bo 7 września wystąpi w meczu legend Celtiku i Manchesteru United. Może w przyszłości osiągnięcia Boruca w szkockiej piłce zostaną przebite. Trudno sobie jednak wyobrazić, by ktoś miał przebić jego legendę. Taki oryginał szybko się nie powtórzy.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Jagiellonia ma co świętować! Co za radość w szatni [WIDEO]
Flick może odetchnąć. Gwiazda Barcelony wraca na kluczowe mecze!
Legia i Jagiellonia z ważnymi punktami. Polska zyskuje w rankingu UEFA!
Bellingham był sfrustrowany. Zwrócił uwagę napastnikom
Feio zadowolony po wyczekanym zwycięstwie. Hurraoptymizmu jednak nie ma
Szymański znowu zawiódł. Turcy mają dość
Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok zachwyciły. Tabela Ligi Konferencji [ZDJĘCIE]
Jagiellonia sensacyjnie pokonuje Kopenhagę! Co za wieczór na Parken
Fenerbahce wyrwało remis. Szymański nie zachwycił
Manchester United rzutem na taśmę wyrywa punkt! Maguire bohaterem! [WIDEO]