HomePiłka nożnaMarcin Borzęcki: Przetrzemy oczy ze zdumienia. Takie zadania wykonuje Sebastian Szymański

Marcin Borzęcki: Przetrzemy oczy ze zdumienia. Takie zadania wykonuje Sebastian Szymański

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Rzut oka na statystyki wykręcane w klubie przez Sebastiana Szymańskiego może doprowadzić do oczywistego wniosku: to piłkarz grający na wskroś ofensywnie. Ale jeśli wgryziemy się w to, jakie zadania 24-latek rzeczywiście realizuje na boisku, przetrzemy oczy ze zdumienia.

Sebastian Szymański

IMAGO/Grzegorz Wajda/ZUMA Wire/WyScout

Turecka trampolina

Szymański to piłkarz, którego przez lata większość kibiców definiowała jako boiskową „dziesiątkę”. Może nie taką w starym stylu, która nie za wiele biega, snuje się gdzieś pod polem karnym i czeka leniwie na piłkę, by jednym kontaktem z nią wyprowadzić napastnika na czystą pozycję. Ale zdecydowanie bardziej dynamiczną, ruchliwą, choć pewnie niechętnie przekraczającą linię środkową. Poza tym wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że wychowanek warszawskiej Legii ma potężny atut w postaci znakomicie ułożonej lewej nogi, że świetnie wykonuje stałe fragmenty gry i lubi ścinać akcje z prawej strony w kierunku osi boiska. Od jego odejścia z Ekstraklasy minęło jednak już pięć lat i w tym czasie solidnie rozszerzył jednak wachlarz boiskowych umiejętności.

Ten sezon w piłce klubowej już jest dla niego niezwykle udany. Po letnim transferze do Fenerbahce zgromadził w 46 meczach aż 12 goli i 14 asyst, co w oczywisty sposób wzbudziło zainteresowanie dużych europejskich klubów. Nie jest więc tajemnicą, że Turcja to tylko przystanek w karierze Szymańskiego, a ostatnie doniesienia mówią choćby o sporym zainteresowaniu Milanu. Zagranicznym klubom niespecjalnie przeszkadza też pewnie tegoroczna posucha ofensywna piłkarza. Choć generalnie jego liczby wywołują spore uznanie, to jednak od dłuższego czasu ma problem z tym, by dorobek podreperować. Ostatnią bramkę zdobył 10 stycznia, ostatnią asystę zaliczył kilka dni później.

Już nie tylko ofensywa

Przy rozmyślaniach o tym zawodniku – również w kontekście tego, czy i gdzie powinien grać w kadrze – trzeba jednak brać również pod uwagę inne czynniki. 24-latek nie jest bowiem do końca tym zawodnikiem, którego pamiętamy. Owszem, wciąż potrafi kreować ogromne zagrożenie w ofensywie, jest przebojowy, kreatywny, dobrze czuje się w małej grze i nie stanowi dla niego problemu oddanie precyzyjnego strzału z dystansu. Szymański jednak w barwach klubu ze Stambułu realizuje wiele zadań defensywnych. Widok polskiego piłkarza goniącego za rywalem pod własną bramkę, przejmującego piłki, faulującego, wybijającego przeciwnika z rytmu nie jest dla sympatyków Fenerbahce zaskakujący. Wraz z upływem lat ewoluował on bowiem ze skrajnie ofensywnej „dziesiątki” w pracowitą „ósemkę”, która łączy działania w obronie z kreowaniem zagrożenia w ataku.

O skuteczności działań destrukcyjnych Szymańskiego świadczą również liczby i grafiki. Jak choćby te pokazujące, w jakich strefach boiska i jak często przechwytywał piłki, kończąc akcję rywala i rozpoczynając akcję swojego zespołu. Najczęściej robił to oczywiście w środkowej tercji boiska, wiele takich operacji przeprowadził też w tej trzeciej ofensywnej, ale niemało ma ich również w obrębie własnego pola karnego. Wślizgiem, wygrywając pojedynek fizyczny, będąc szybszym i sprytniejszym od przeciwnika – na różne sposoby sobie radzi, ważne że skutecznie.

źródło: WyScout

Rozwój tego piłkarza cieszyć musi więc selekcjonera. Wydaje się logicznym, by w formacji z trzema środkowymi pomocnikami postawić na jednego stricte defensywnego i dwóch bardziej kreatywnych. Wszystkich zadań obronnych nie można zrzucać jednak na jednego zawodnika, a taka ewolucja Szymańskiego pozwala wierzyć, że pomocny może on być nie tylko pod bramką przeciwnika.

W ostatnim czasie forma wychowanka Legii wprawdzie nieco się pogorszyła, ale i to ma swoje głębsze przyczyny. Cały zespół gra generalnie znacznie gorzej niż w rundzie jesiennej (choć punktuje nadal zadowalająco), a poza tym trener Ismail Kartel jeszcze mocniej ukierunkował Polaka na zabezpieczanie tyłów. Wcześniej bowiem znakomicie funkcjonował tercet złożony z Szymańskiego, Freda i Ismaila Yukseka. Gdy jednak Brazylijczyk wypadł na kilka tygodni z powodu kontuzji, to były zawodnik Feyenoordu musiał przejąć sporo jego obowiązków, na czym ucierpiały jego możliwości w ataku. Teraz jednak Fred do składu już wrócił, co zresztą zaowocowało powrotem do ustawień fabrycznych i choćby awansem do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. I pewnie wkrótce przywróci skuteczność Polaka w ofensywie.

Fizycznie Szymański może więc wygląda niepozornie, ale występy w mocnych zagranicznych ligach pomogły wykonać mu spory progres. Najpierw ograł się w lidze rosyjskiej, potem klasę potwierdził w holenderskiej, a teraz w tureckiej stawia już chyba ostatni krok przed przenosinami do którejś z drużyn europejskiego TOP4. I można być spokojnym o to, że żaden trener nie skreśli go z uwagi na zbyt skromny wkład w grę obronną, bo jeśli trzeba, to 24-latek popracuje pod własnym polem karnym również ciężko co pod szesnastką przeciwnika.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Kulisy wyboru Thomasa Tuchela. Jak wyglądała sprawa z innymi kandydatami?
Pep Guardiola coraz bliżej podjęcia decyzji. Wyrok nie będzie kluczowy
Dramat byłego klubu Marcina Bułki! Drużynie grozi najgorsze
Niedoszły reprezentant Niemiec może zmienić narodowość! Nietypowa decyzja
Lech Poznań ma plan na zastąpienie lidera. Pełna gotowość
Feio skomentował swoją przyszłość. Jasna deklaracja
Radomiak ma nowego zawodnika. Egzotyczne wzmocnienie
Lamine Yamal mógł napisać historię. Joan Laporta wszystko ujawnił
FC Barcelona walczy z La Liga. Laporta wyjaśnia sytuację finansową klubu
Oto największe talenty piłkarskie! Lista Golden Boy ogłoszona