Skrzypczak grał z urazem
Mateusz Skrzypczak wrócił do Lecha Poznań po zgarnięciu nagrody najlepszego obrońcy poprzedniego sezonu Ekstraklasy. Pod wodzą Adriana Siemieńca prezentował się tak dobrze, że został włączony nawet do pierwszego składu reprezentacji Polski podczas czerwcowego zgrupowania. Oczekiwania co do niego w Kolejorzu były olbrzymie – miał zostać nowym szefem defensywy. Tymczasem jego dyspozycja, przynajmniej do tej pory, pozostawiała sporo do życzenia.
Powodem może być to, że zmagał się w ostatnim czasie z kontuzją. Przezwyciężał ból dzięki tabletkom czy zastrzykom, ale czuł, że nie był w stu procentach gotowy do gry. — Gdzieś od miesiąca miałem dolegliwości, które jednak udawało się pokonywać przed wyjściem na boisko. Na tabletkach czy zastrzykach dotrwałem do tej przerwy reprezentacyjnej. Teraz mam czas, żeby wyleczyć się i być już w stu procentach przygotowanym na kolejne wyzwania – mówił Skrzypczak.
— Wszystkim nam się przyda odpoczynek po tym pierwszym, intensywnym fragmencie sezonu. Graliśmy trudne mecze z wymagającymi rywalami. Na pewno to będzie moment, żeby się podleczyć z tych wszystkich dolegliwości, które nas codziennie nękają. I wrócić z taką nową energią, która przy ciężkiej pracy pozwoli nam na wygrywanie – kontynuował 25-letni defensor.
Kolejorz po zakończeniu przerwy na mecze międzynarodowe zmierzy się przed własną publicznością z Zagłębiem Lubin (12.09). Następnie zagra na wyjeździe z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza (20.09).