HomePiłka nożnaTajemnice najlepszych trenerów świata. Część pierwsza

Tajemnice najlepszych trenerów świata. Część pierwsza

Aktualizacja:

W świecie piłki nożnej regularnie powraca dyskusja o najlepszych trenerach. Hierarchia zmienia się wraz z wynikami, ale niektóre nazwiska trwale goszczą w czołówce. Mało kto jednak zastanawia się, jakie nietypowe założenia stoją za ich sukcesami.

Simone Inzaghi, Pep Guardiola

Simone Inzaghi, Pep Guardiola. Fot. Alamy

Pep Guardiola

Pep Guardiola
PA Images / Alamy

Obecnie przeżywa prawdopodobnie największy kryzys w swojej karierze trenerskiej. Manchester City przegrał cztery kolejne mecze ligowe, ale ostatnio “The Citizens” zdobyli wreszcie trzy punkty w meczu z Nottingham Forest (3:0). W starciu z Liverpoolem zostali wręcz zdeklasowani. Decyzje Guardioli często wydają się chaotyczne – słabo zabezpieczony środek pola uwypukla problemy defensywne drużyny. Mimo fatalnej dyspozycji niedawno przedłużył kontrakt, wysyłając jasny sygnał, że zamierza odbudować zespół. Czas pokaże, jak poradzi sobie z tym wyzwaniem.

Jednak bez wątpienia jest to jeden z najwybitniejszych trenerów w historii piłki. Niemal każdy piłkarz, który miał okazję z nim współpracować, podkreślał jego niezwykłe podejście do futbolu i imponujący warsztat trenerski. Robert Lewandowski był zachwycony pracą z Katalończykiem, podkreślając, że trener ten pomógł mu wyeliminować wszystkie piłkarskie niedociągnięcia, które wyniósł jeszcze z czasów juniorskich. Guardiola zwracał uwagę na szczegóły, takie jak odpowiednie ułożenie stopy przy strzale, większa cierpliwość w grze bez piłki czy bardziej świadome poruszanie się po boisku. Geniusz Pepa doskonale oddają słowa Ilkaya Gündogana: “Myślałem, że znam się na piłce nożnej, ale potem zacząłem pracować z Pepem Guardiolą i zdałem sobie sprawę, że nic nie wiem”.

“Musisz dostosować się do graczy, których masz, ale fundamenty gry pozostają takie same”. To zdanie trafnie opisuje podejście Guardioli; oddaje jego filozofię najlepiej. W Barcelonie, dysponując technicznie wybitnymi zawodnikami, oparł swoją taktykę na grze kombinacyjnej, w której piłkarze tacy jak Xavi, Iniesta czy Messi błyszczeli. Wtedy narodziła się słynna “tiki-taka”. Co ciekawe, Guardiola nie przepada za tym określeniem, uznając je za krzywdzące. W jego opinii “tiki-taka” kojarzy się z bezcelowym podawaniem piłki, podczas gdy jego styl – oparty na krótkich podaniach – miał określony cel: stworzenie stuprocentowej sytuacji.

Żadna drużyna nie dominowała rywali tak, jak Barcelona pod wodzą Guardioli. Jej sukces opierał się w dużej mierze na zagęszczeniu środka pola i pełnej kontroli gry. Doświadczył tego na własnej skórze sir Alex Ferguson po przegranym finale Ligi Mistrzów w 2009 roku, gdy przyznał: “Jeśli wystawisz w środku pola trzech graczy, oni zagrają tam czterema. Jeśli wystawisz czterech, oni będą mieli pięciu”.

Ówczesna Barcelona uchodziła za jedną z najlepszych drużyn w historii futbolu. Wyjątkowość tej ekipy wynikała z jej unikalnego stylu gry, który zrewolucjonizował piłkę nożną. Jednak uniwersalność taktyczna Pepa Guardioli rozwinęła się dopiero z czasem. Kluczowy wpływ na jego późniejszą dominację w Premier League miał okres spędzony w Bayernie Monachium.

W Niemczech Guardiola zaczął praktykować bardziej bezpośredni styl gry, zmieniając swoje podejście. Jedną z nich była zmiana nastawienia do dryblingu – elementu, który wcześniej uznawał za mniej istotny, stawiając na cierpliwą grę podaniami. Tymczasem w Monachium stworzył system, który maksymalnie wykorzystywał umiejętności gry jeden na jednego Arjena Robbena i Francka Ribéry’ego. Skrzydłowi dostali przestrzeń do izolacji na flankach, co umożliwiało im ciągłe poszukiwanie przewagi w pojedynkach.

Chociaż Guardiola zawsze preferował grę krótkimi podaniami, w Bayernie wprowadził również taktykę polegającą na częstym szukaniu długich piłek w kierunku Mario Mandzukicia. Było to odejście od jego wcześniejszej filozofii, która wykluczała tego typu rozwiązania. Te zmiany świadczyły o ewolucji jego stylu i zdolności do dostosowania się do dostępnych zawodników oraz specyfiki ligi, w której pracował.

Przed objęciem Bayernu Monachium Pep Guardiola spędził rok w Nowym Jorku, gdzie dokładnie analizował niemiecki futbol. Był to czas, gdy Bundesliga znajdowała się pod silnym wpływem kontrataków, które zdominowały grę w lidze. Guardiola prześmiewczo nazwał ją “kontrolandią”. W odpowiedzi na te trendy opracował system gry, który niemal całkowicie eliminował możliwość przeprowadzania szybkich ataków przez przeciwników, polegający na doskonałej organizacji po utracie piłki.

Mimo dominacji na krajowym podwórku i wdrożenia swojej wizji w Bayernie, Guardiola nie zdołał zdobyć Ligi Mistrzów podczas swoich trzech sezonów w Monachium. Za każdym razem jego drużyna odpadała w półfinale, przegrywając z hiszpańskimi gigantami. Problemem był zbyt ofensywny styl – Real i Barcelona pierwsze starcie dwumeczu wygrały różnicą trzech bramek, co niemal całkowicie przesądziło o tym, kto zajmie miejsce w finale.

Jego Manchester City jest połączeniem w całość wiedzy, którą zdobywał przez lata. Główne założenia? Zróżnicowany sposób budowania akcji od własnej bramki, kontrolowanie sytuacji na boisku, ciągły ruch i szukanie wolnego zawodnika między liniami, rozszerzanie gry w ataku w celu wykorzystywania pół-przestrzeni poprzez wejścia z głębi środkowych pomocników. Bardziej nieoczywistym, ale charakterystycznym zagraniem są tzw. “extra passes”, gdzie dwóch zawodników zagrywa do siebie kilka krótkich podań. Jest to stosowane po to, by reszta zespołu wróciła do odpowiedniego kształtu.

Hansi Flick

Hansi Flick
Associated Press / Alamy


Barcelona ostatnio przechodziła trudniejszy okres, notując serię trzech meczów bez zwycięstwa. Dopiero w tym tygodniu udało im się przełamać złą passę, wygrywając 5:1 z Mallorką. Problemem drużyny czasem okazuje się to, co zazwyczaj jest jej największym atutem: wysoko ustawiona linia obrony i ofensywny styl gry. Niektórzy rywale skutecznie wykorzystują luki w defensywie, wchodząc z głębi pola i unikając spalonych – w taki sposób padła bramka na 2:1 dla Las Palmas. Kluczowym elementem poprawy gry w obronie może być powrót Araujo. Urugwajski stoper wniósłby szybkość i siłę, które są niezbędne w systemie preferowanym przez niemieckiego trenera.

W Bayernie Flick powtórzył sukces, który udał się wcześniej tylko Guardioli. Obaj zdobyli sześć trofeów w roku kalendarzowym, co jest niebywałym osiągnięciem. Potwierdzają to słowa Carlo Ancelottiego, który stwierdził, że podziwia trenerów, którym udaje się wygrać potrójną koronę, bo jego zdaniem niemal niemożliwe jest tak płynne zarządzanie kadrą na trzech frontach.

Hansi Flick przejął Bayern Monachium po Niko Kovaču i wyniósł drużynę na niewyobrażalny poziom. Pod jego wodzą w 2020 roku zespół strzelił aż 154 bramki, wygrywając 90% rozegranych spotkań. W półfinale pogrążył Barcelonę wynikiem 8:2. Warto podkreślić, że była to edycja, w której nie były rozgrywane dwumecze.

Gra Bayernu pod wodzą Flicka budziła podziw – dynamiczne ataki, proaktywne podejście, agresywny pressing i nieustanne poszukiwanie okazji do zdobycia bramki. Obecny trener Barcelony pochodzi z niemieckiej szkoły. Wszystko opiera się na ogromnej intensywności i dużym ryzyku, dlatego w meczach, gdy wszystko funkcjonuje wzorowo, tak dobrze ogląda się grę jego drużyn.

Taki styl, choć efektowny, wiąże się z ogromnymi wymaganiami wobec zawodników defensywnych. Muszą oni nie tylko odpowiadać za duże obszary na boisku, ale także doskonale się ustawiać, by zapobiec kontratakom przeciwnika. Kluczowa jest tutaj fizyczność i zdolność do szybkiego reagowania. W Bayernie za te aspekty odpowiadali tacy zawodnicy jak Leon Goretzka, Jérôme Boateng, Alphonso Davies czy David Alaba. System Flicka wymagał od nich gotowości do radzenia sobie w trudnych sytuacjach, co przy odpowiednim funkcjonowaniu defensywy pozwalało drużynie dominować na boisku. Jednak gdy linia obrony popełniała błędy lub przeciwnik odważnie kontratakował, Bayern mógł być narażony na groźne sytuacje pod własną bramką. Było to widoczne w półfinale z Lyonem w 2020 roku, gdzie przy wyniku 0:0 zespół Rudiego Garcii miał kilka okazji na zdobycie gola.

System jest na tyle uniwersalny, że odnajdują się w nim również bardziej techniczni zawodnicy. Grający obok Goretzki Thiago był w znakomitej formie. Podobnie sytuacja wygląda z Pedrim. Hiszpańscy pomocnicy doskonale wiedzą, kiedy przyspieszyć akcję, a kiedy ją spowolnić, by zachować równowagę drużyny w fazie budowania ataku. Dodatkowo są bardzo świadomi taktycznie, a w systemie Flicka często mają swobodę w decydowaniu, w które sektory zejść. Pedri, w wielu fazach meczu, wspiera bocznego obrońcę, ułatwiając budowanie akcji. Czasami, w niektórych sytuacjach, Lewandowski schodzi niżej, tworząc przestrzeń dla pozostałych. To właśnie “przestrzeń” jest kluczowym elementem, wokół którego wszystko się kręci.

Najbardziej charakterystycznym elementem stylu Flicka są tzw. “switches”, czyli długie podania w poprzek boiska. To dowód na bezpośrednią grę preferowaną przez Niemca. Barcelona w tym sezonie La Liga wykonała już 68 takich zagrań, osiągając najwyższy wynik pod względem celnych długich podań. Ma to związek z tym, że ofensywa gra bardzo szeroko, koncentrując trzech lub czterech zawodników w centrum, aby zostawić zawodników na skrzydłach w sytuacjach jeden na jednego. Dodatkowo w polu karnym często znajduje się wielu zawodników, co tylko podkreśla bardzo ofensywny i ryzykowny styl gry.

W reprezentacji Niemiec Flickowi nie poszło najlepiej. Zdecydowanie lepiej odnajduje się jako trener klubowy, gdzie na co dzień pracuje z piłkarzami, co ułatwia mu wprowadzanie swoich metod. Jego przygoda z reprezentacją mogła potoczyć się inaczej, gdyby ofensywa wykazała się lepszą skutecznością w meczu z Japonią podczas mistrzostw świata – oddali wtedy aż 26 strzałów. Co ciekawe, mimo że Niemcy odpadli już na etapie fazy grupowej, to i tak znaleźli się w czołówce pod względem wielu statystyk ofensywnych. Zmarnowali aż jedenaście “dużych okazji”, co stanowiło wynik równy Francji, która zagrała o cztery mecze więcej.

Praca jako selekcjoner nieco nadszarpnęła renomę Flicka, choć niesłusznie. To znakomity trener, który z powodzeniem odnalazłby się w większości czołowych klubów. Preferuje bardzo specyficzny styl gry, a w dobie rozwijającego się ofensywnego futbolu takie podejście ma swoje uzasadnienie. W Katalonii niemal natychmiast wprowadził nowe DNA. Jego największą słabością jest jednak brak planu B w niektórych spotkaniach, przez co zespół często napotyka trudności w przełamaniu przeciwnika. Warto jednak pamiętać, że obecna Barcelona wymaga kilku wzmocnień zgodnych z filozofią niemieckiego szkoleniowca oraz poszerzenia kadry, by móc skutecznie rywalizować na kilku frontach.

Simone Inzaghi

Simone Inzaghi
Simone Inzaghi. Fot. Alamy

To jeden z najbardziej niedocenianych trenerów na świecie. Jego Inter był jedną z najlepszych drużyn w zeszłym sezonie i powinien zajść dalej w Lidze Mistrzów, lecz odpadli po karnych z Atletico. Zdominowali Serie A, kończąc sezon z bilansem bramkowym na poziomie +67, co było najlepszym wynikiem w ligach TOP5. Do marca przegrywali jedynie przez… 38 minut. W zeszłym sezonie byli drużyną wiecznej strefy komfortu – dobrze czuli się z piłką przy nodze i nie mieli również problemów, by utrzymywać się przy piłce i rozbijać niski blok przeciwnika.

W kwestii stylu – nie ma zespołu, który gra podobnie jak Inter. Środkowi obrońcy atakujący pole karne, środkowi pomocnicy wchodzący w rolę stoperów, napastnicy schodzący do środka pola. Nieodzownymi elementami są apozycyjność i nieustanny ruch – przyglądając się bliżej grze Interu łatwo zauważyć, że większość zawodników cały czas zmienia swoje pozycje, będąc bardzo trudnym do krycia dla rywala. W tym aspekcie styl Inzaghiego ma swoje podobieństwo w koszykówce, gdzie nieustanne poruszanie się pozwala łatwiej znaleźć wolnego zawodnika i zaatakować dany obszar boiska.

Są prawdopodobnie najbardziej niewygodnym przeciwnikiem dla najlepszych drużyn w Europie. Ich kompaktowy blok 1-5-3-2 zamyka wszystkie wolne korytarze, więc rywal musi mocno się natrudzić, żeby stworzyć dobrą sytuację. Poza tym bardzo dobrze organizują się po odbiorze piłki. Mimo że atakują niewielką liczbą zawodników, to zawsze są w stanie wyjść z groźnym kontratakiem. Widzieliśmy to w starciu z Manchesterem City. Inter z Taremim, Darmianem, Augusto i Bisseckiem w wyjściowej jedenastce był w stanie grać jak równy z równym na Etihad.

W tej edycji LM zmierzyli się również z inną angielską potęgą – Arsenalem, który udało im się pokonać pół-rezerwowym składem. Umiejętność prezentowania tak wysokiego poziomu bez kilku kluczowych piłkarzy świadczy o wielkiej jakości trenera. Obok Atalanty są jedynym zespołem w Lidze Mistrzów, który jeszcze nie stracił bramki.

Preferowany styl jest nawiązaniem do holenderskiego totalnego futbolu w odświeżonej wersji, poszerzonej o kilka dodatkowych elementów, takich jak kreowanie sytuacji z głębi pola i bardzo rozbudowany build-up. Choć Inter bazowo gra w ustawieniu 1-3-5-2, to w rzeczywistości nie ma określonej struktury, bo priorytetem jest przestrzeń. Każdy zawodnik – z wyjątkiem bramkarza – ma swobodę w poruszaniu, ale jednocześnie cała gra trzyma się kupy. Ten styl sprawia, że praktycznie nie da się na nich zakładać presingu, bo zawsze znajdą zawodnika, który urwie się spod krycia, atakując z głębi. Najbardziej imponujące jest to, że Włoch gra w taki sposób z zawodnikami, którzy przed jego przyjściem nie należeli do europejskiej elity – z piłkarzami “z recyklingu” stworzył jedną z najlepszych drużyn w Europie, która może konkurować z każdym.

Tylko jak taki system jest egzekwowany? Kiedy jeden ze stoperów ma piłkę przy nodze i jeden ze środkowych pomocników zejdzie niżej, to automatycznie otwiera się przestrzeń za plecami przeciwnika, która pozwala Interowi znaleźć wolnego zawodnika i wprowadzić dodatkowego gracza w akcję ofensywną, co automatycznie tworzy przewagę. Innym elementem jest manipulowanie rywalem w fazie budowania akcji – kiedy jeden z wahadłowych ma piłkę przy nodze i boczny środkowy stoper zejdzie do boku, żeby mu pomóc, to naturalnie rywal będzie musiał przesunąć się bliżej jednego skrzydła. Co się wtedy dzieje? Zazwyczaj któryś zawodnik wykonuje przerzut na drugą stronę, gdzie już wybiega wolny zawodnik.

A co jeśli stracą piłkę, a obrońcy będą pod polem karnym? Stoperzy zamiast cofać się do defensywy, to ruszą do kontrpressingu. Swoją drogą, Bastoni i Pavard są w czołówce w klasyfikacji asyst wśród obrońców. Kluczową rolę odgrywają środkowi pomocnicy, którzy często łatają powstające dziury w defensywie, ale zarówno atakują półprzestrzenie w ofensywie. Każdy zawodnik musi spełniać wyjątkowo specyficzną funkcję, dlatego Inzaghi nie zawsze jest chętny do częstej rotacji.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Dobre wiadomości dla Realu Madryt. Młoda gwiazda chce zostać w klubie
Sahin wskazał ulubionego piłkarza Barcelony! Jest zaskoczenie
Alisson zaliczył wielki powrót po kontuzji! Slot docenił Brazylijczyka
PZPN ma wprowadzić zmiany w PKO BP Ekstraklasie. Zaskakujące doniesienia
Probierz dostał wskazówkę od byłego kadrowicza. Ten bramkarz może trafić do reprezentacji!
Flick o przyszłości Lewandowskiego. Zwrócił uwagę na ważną rzecz!
Slot jasno po meczu z Gironą! “Powinniśmy zagrać lepiej”
Goncalo Feio postanowił. Piłkarz wraca do pierwszego składu Legii
Inzaghi niepocieszony po meczu z Bayerem! “Powinniśmy pokazać więcej”
Matty Cash oceniony po meczu z RB Lipsk. Na to zwrócili uwagę Anglicy