Przed poniedziałkowym hitem ligi tureckiej Galatasaray miało sześć punktów przewagi nad Fenerbahce. Zespół Jose Mourinho musiał więc wygrać, jeśli realnie myślał o odzyskaniu tytułu mistrza kraju, który po raz ostatni wywalczył w… 2014 roku. Fenerbahce zdominowało rywala, ale to nie wystarczyło do zwycięstwa.
Piłkarze Mourinho oddali piłkę przeciwnikom (tylko 40 procent posiadania), ale za to stworzyli znacznie więcej sytuacji. Fenerbahce oddało 10 strzałów i wykreowało współczynnik xG, czyli goli oczekiwanych, na poziomie – 1.53. A jednak do bramki nie trafili. Piłkarze Galatasaray także nie strzelili gola, ale oddali tylko jedno celne uderzenie.
Sebastian Szymański spędził na boisku godzinę, ale zanotował zaledwie siedem celnych podań na 11 prób (zaledwie 64 procent skuteczności). Polak wygrał za to sześć z ośmiu pojedynków i zaliczył kilka odbiorów.
Po meczu swojego oburzenia nie krył Jose Mourinho, który narzekał na pracę sędziów. – Mourinho długo płakał po ostatnim gwizdku, ale przecież on słynie z płaczu. Po ostatnim gwizdku poszedł do pokoju sędziowskiego i płakał! Niech płacze dalej! – powiedział prezes Galatasaray, Okan Buruk, cytowany przez portal Goal.com.
Galatasaray krok od mistrzostwa
Po 24 kolejkach ligi tureckiej Galatasaray ma 64 punkty, czyli sześć więcej niż Fenerbahce. Mistrzostwo zapewnia bezpośredni awans do Ligi Mistrzów, a drugie miejsce jedynie kwalifikacje. Do końca rozgrywek pozostało jeszcze 12 kolejek. W następnej kolejce Fenerbahce zagra z Antalyasporem, a Galata zmierzy się z Kasimpasem.