Nowe fakty o kontrowersji w hicie Ekstraklasy
Polscy sędziowie nie mają ostatnio najlepszej passy. Niemalże każda kolejka PKO BP Ekstraklasy powoduje, że o błędnych decyzjach arbitrów wypaczających wyniki spotkań dyskutuje się dłużej niż o samej warstwie sportowej. Tak było chociażby przy okazji meczu Jagiellonii Białystok z Rakowem Częstochowa tuż przez listopadową przerwą reprezentacyjną, w którym błędne podyktowanie rzutu karnego po padolino Michaela Ameyawa wypłynęło na końcowy podział punktów.
Tuż po meczu dowiedzieliśmy się, że błędna decyzja sędziego spowodowana była… problemami z systemem VAR. Główny arbiter nie mógł obejrzeć sytuacji jeszcze raz, bo monitor podglądowy na stadionie nie działał, więc musiał bazować na swoim odczuciu i podpowiedziach arbitrów zasiadających w wozie VAR. Samuel Szczygielski z portalu Meczyki.pl zdradził w środę, że obsługujący system wideo weryfikacji Tomasz Kwiatkowski potwierdził Jarosławowi Przybyłowi, że rzut karny był podyktowany właściwie.
– Sędziowie VAR w wozie mieli dostępne wszystkie narzędzia do weryfikacji. Według ich oceny karny podyktowany przez sędziego Przybyła był prawidłowy, co potwierdzili w komunikacji za pomocą krótkofalówki z sędzią technicznym – przekazało Biuro Prasowe PZPN portalowi Meczyki.pl.
Stanowisko piłkarskiej centrali rzuca więc nowe światło na wydarzenia z Białegostoku. Błędu sędziowskiego, który wypaczył wynik meczu nie można zrzucić wyłącznie na problemy techniczne, bowiem zawiodła także ocena arbitra odpowiedzialnego za VAR. A to kolejny kamyczek do ogródka polskich sędziów, którzy mają ostatnio sporo problemów.
*Reklama
Oglądaj Ligę Mistrzów i Ekstraklasę w Canal +