Miralem Pjanić urodził się w bośniackim mieście Tuzla, ale pierwsze piłkarskie kroki stawiał we francuskim Metz, skąd błyskawicznie wypatrzyli go skauci Lyonu. Mając 19 lat debiutował przeciwko Barcelonie w Lidze Mistrzów, a już rok później jego bramka wyeliminowała Real Madryt z fazy pucharowej. Edycję LM 2009/10 zakończył na półfinale.
Gdy Lyon zrobił się dla niego zbyt ciasny, to trafił do Romy, gdzie spotkał legendarnego Francesco Tottiego, a wraz Radją Nainggolanem i Daniele De Rossim tworzył fantastyczny środek pola. W Rzymie wyrósł na jednego z najlepszych rozgrywających Europy, a w dodatku słynął z kapitalnych rzutów wolnych, których jeszcze w Lyonie uczył go najlepszy w tym fachu – Juninho Pernambucano. Problem w tym, że gablota Bośniaka z trofeami wciąż była pusta. I właśnie dlatego w 2016 roku trafił do Juventusu, gdzie sięgnął po cztery mistrzostwa kraju i dwa puchary. A w dodatku dotarł do finału LM, przegranego z Realem Madryt.
W wieku 30 lat zaczął grać coraz słabiej, ale paradoksalnie właśnie wtedy – latem 2020 roku – podpisał kontrakt z Barceloną. W Katalonii okazał się transferowym niewypałem, więc później zwiedził już tylko coraz bardziej egzotyczne kluby. Najpierw był Besiktas Stambuł, a ostatnie dwa lata spędził w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, reprezentując Sharjah FC.
Pjanić w CKSA Moskwa
Od lipca pozostawał bez klubu, aż teraz podpisał kontrakt z CSKA Moskwa. Trafił do ligi rosyjskiej, która od ponad dwóch lat jest wykluczona z rozgrywek UEFA, po tym jak żołnierze Władimira Putina bestialsko zaatakowali Ukrainę. Pjanić stał się personą non grata. To szokujący transfer, bo do ligi rosyjskiej przestały już trafiać głośne nazwiska. Sprawa jest tym dziwniejsza, że przecież 34-latek nie powinien narzekać na brak pieniędzy, skoro ostatnie lata spędził u szejków w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Pjanić hipokryta
34-letni Pjanić ma na koncie 115 występów w kadrze Bośni i Hercegowiny. Mógłby mieć 116., ale dwa lata temu Bośniacy ostatecznie wycofali się z kontrowersyjnego pomysłu rozegrania sparingu z Rosjanami. I co ciekawe: najgłośniejszym krytykim tej idei był właśnie Pjanić.
– Nie mam nic przeciwko rosyjskim zawodnikom, ale skoro wszyscy postanowili nie grać przeciwko Rosji, to i my musimy być solidarni i odmówić – stwierdził w październiku 2022 roku Pjanić. Teraz jednak zmienił zdanie. Tysiące ofiar i masa zrujnowanych miast już mu nie przeszkadzają.
Nie wiadomo, co konkretnie kierowało Pjaniciem. Wiadomo za to, że rosyjskie media są w ekstazie. “To kolejny wielki piłkarz po Roberto Carlosie, Samuelu Eto’o i Claudio Marchisio, który do nas zawitał” – pisze portal sport.ru i zdradza szczegóły transakcji.
Pjanić podpisał roczny kontrakt z opcją przedłużenia o rok. A jego pensja to około 800 tysięcy euro rocznie, plus bonusy. Ale nawet Rosjanie zwracają uwagę na zagrożenia, jakie pojawiają się przy tej transakcji.
“Nie można zapominać, że Bośniak głośno wypowiadał się przeciwko zorganizowaniu meczu z Rosją, dlatego możliwe jest, że nie dogada się ze wszystkimi członkami drużyny” – czytamy na portalu.