Kibice Barcelony pokochali Wojciecha Szczęsnego od jego pierwszych chwil w Katalonii. Trafił do Barcy jako bardzo doświadczony weteran, który dzielił szatnię z Cristiano Ronaldo czy Gianluigim Buffonem, a wśród barcelońskiej młodzieży imponował pokorą. Dał się poznać jako profesjonalista, który na pierwszym miejscu stawia dobro drużyny, o czym świadczą liczne jego wypowiedzi. Jak np. ta “jeśli ter Stegen wróci do zdrowia, a trener mianuje go jedynką, to nie będę miał z tym najmniejszego problemu”.
Szczęsny wprost o swoim nałogu
Szczęsny uchodzi za inteligentnego i dowcipnego gościa, od którego czuć luz i naturalność. Gra jakby miał wyłączony układ nerwowy, bo nawet jak popełni błąd, to później koncentracja znowu wraca na najwyższe obroty. Polak nie musi się nawet ukrywać z paleniem, bo i tak nikt mu tego zbytnio nie wypomina. Kibice nawet żartobliwie skandują “Szczęsny fumador”, czyli “Szczęsny to palacz”.
– Są pewne elementy gry, w których wierzę, że mogę być doskonałym przykładem dla pozostałych graczy Barcelony, szczególnie młodych. Są jednak także pewne rzeczy w mojej karierze, których lepiej nie naśladować. W kilku aspektach nie udaje mi się być przykładem, ale staram się być najlepszą wersją siebie i staram się dawać właściwy przykład moim kolegom i młodym dzieciakom, które nas oglądają. Ale na pewno nie powinni mnie naśladować, jeśli chodzi o moje palenie. Przegrałem tę walkę. Kiedy byłem bardzo młody, wykształtowałem ten nawyk, który jest dla mnie bardzo negatywny i jestem tego świadomy. Po prostu przegrałem z uzależnieniem, więc jak ktoś mnie teraz słucha, to nie róbcie tego, co ja – powiedział Szczęsny w rozmowie z ESPN.
Na szczęście ten nałóg nie przeszkadza Wojtkowi w grze. Barcelona, z Polakiem w bramce, ma szansę na potrójną koronę w tym sezonie.