Nieudane miesiące Buksy
Latem 2021 roku Aleksander Buksa wyjechał z Polski z łatką jednego z najbardziej utalentowanych polskich napastników. Miał za sobą całkiem niezły sezon w Centralnej Lidze Juniorów jako piłkarz Wisły Kraków (5 goli w 8 meczach), po czym trafił do Genoi.
We Włoszech jego kariera nie przyspieszyła, dlatego w kolejnych sezonach był wypożyczany – do OH Lueven, SL16 FC i WSG Tirol. Przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu wrócił do Polski, a dokładniej do Górnika Zabrze. Tam również nie błyszczał.
W całych poprzednich rozgrywkach Buksa strzelił tylko jednego gola na poziomie PKO BP Ekstraklasy w 23 występach. We wrześniu został wypożyczony do 1-ligowej Polonii Warszawa, w której jeszcze ani razu nie trafił do siatki.
Buksa o recenzjach nt. swojej gry
W rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą 22-latek szczerze opowiedział o tym, jak odbierał recenzje swojej gry po powrocie do Polski.
– Cała narracja na mój temat była momentami nieadekwatna do sytuacji na boisku. Wchodząc do Ekstraklasy, pojawiałem się w końcówkach. Miałem momentami dobre wejścia udokumentowane bramkami, ale wszystko zostało spotęgowane na tyle, że ludzie dookoła mogli mieć poczucie, że mają do czynienia z zawodnikiem, który za chwilę będzie pukał do drzwi reprezentacji Polski – przyznał.
Buksa szczerze dodał, że dziennikarze zbyt mocno go „pompowali”. – Ja siebie postrzegałem jako gościa z potencjałem. Piłkarza, który na poziomie juniorskim robi różnicę, natomiast artykuły czy opinie, które pojawiały się na mój temat, były przesadzone – dodał.










