Zaskakujący start
W pierwszych minutach tego spotkania to gospodarze starali się przejąć inicjatywę. Aktywny był między innymi Mateusz Żukowski, który grał w miejsce pauzującego za kartki Piotra Samca-Talara. Skrzydłowy uciekał Łukaszowi Monecie i szukał dośrodkowań w pole karne, ale to nie przyniosło zamierzonego efektu. Lepsza gra WKS-u nie potrwała jednak długo, ponieważ w 11. minucie meczu to Ruch niespodziewanie wyszedł na prowadzenie. Miłosz Kozak popisał się doskonałą wrzutką wprost na głowę Somy Novothnego, który pewnie skierował piłkę do siatki.
Po tym uderzeniu ze strony gości Śląsk próbował zareagować. Strzał z dystansu oddał kapitan wrocławian Erik Exposito, ale Dante Stipica stał na posterunku i spokojnie złapał piłkę. Ruch mimo prowadzenia również szukał kolejnych szans. Groźny był ponownie Kozak, który nie miał większych problemów dryblując naprzeciw zagubionego Martina Konczkowskiego.
Fani Niebieskich nie musieli długo czekać na kolejną świetną akcję w wykonaniu swoich ulubieńców. Po 27. minutach tego pojedynku Ruch wygrywał już 2:0. Po dobrej dwójkowej akcji Kozaka z Monetą piłką najpierw trafiła pod nogi Filipa Starzyńskiego, a tuż po zablokowaniu jego uderzenia przez jednego z obrońców, dostał ją Tomasz Wójtowicz, który precyzyjnie uderzył na bramkę WKS-u i podwyższył prowadzenie. Kibice, którzy tłumnie przybyli na Tarczyński Arenę Wrocław byli zszokowani takim obrotem spraw.
Najlepsza okazja Trójkolorowych w pierwszej połowie tej rywalizacji miała miejsce w 40. minucie. Nahuel Leiva odebrał piłkę jednemu z rywali i odebrał piłkę do Exposito, który ruszył z kontratakiem. Hiszpan zauważył niezwykle szybkiego Żukowskiego, który wychodził na dogodną pozycję po drugiej stronie boiska i zagrał mu idealną piłkę w tempo. Skrzydłowy miał wiele czasu i miejsca, ale nie zdołał pokonać golkipera gości. Stipica pokazał spokój między słupkami. Na sam koniec pierwszej części gry Żukowski ponownie stanął przed szansą, ale tym razem jego strzał zablokował Szymon Szymański.
Akcja za akcję
Jacek Magiera postanowił od razu zareagować. Po przerwie na murawę nie wybiegł już Konczkowski, a w jego miejsce pojawił się ulubieniec wrocławskich kibiców Yehor Matsenko. Co ciekawe, chwilę po wznowieniu bohater tego spotkania Kozak ponownie ruszył z akcją lewą stroną i oddał celny strzał z ostrego kąta. Dalsze fragmenty były istną wymianą ciosów. Oba zespoły atakowały na przemian. Wrocławianie nie poddawali się i walczyli o trafienie kontaktowe, ale strzały Matsenki i Olsena były blokowane przez dobrze ustawionych obrońców. Później goście strzelili trzeciego gola, ale sędzia liniowy podniósł chorągiewkę przez pozycję spaloną.
Trener gospodarzy chciał dać drużynie pozytywny impuls i postanowił wprowadzić drugiego napastnika. Na murawie zameldował się Patryk Klimala. Napastnik chwilę później miał dobrą okazję w polu karnym, ale znowu był nieskuteczny. Podobnie było w przypadku prób Żukowskiego.
Lepszego nosa do zmian miał jednak Janusz Niedźwiedź. Michał Feliks, który pojawił się na boisku w miejsce Miłosza Kozaka, zdobył bramkę na 3:0 w 75. minucie meczu. Dokładnie zagrywał w polu karnym Novothny, a rezerwowy napastnik na wślizgu wpakował piłkę do bramki bezsilnego tego dnia Leszczyńskiego. Ruch do tego momentu zdecydowanie nie wyglądał jak jedna z najgorszych drużyn w lidze. Można powiedzieć, że biorąc pod uwagę sytuację w tabeli, nastąpiła zamiana ról, ponieważ to Niebiescy dominowali do tej pory w każdym aspekcie.
Walka do końca
Kibice Śląska doczekali się przełomowego momentu meczu. W 86. minucie rozpoczęło się odrodzenie wrocławian. Najpierw gola strzelił kapitan Erik Exposito. Hiszpański snajper precyzyjnym uderzeniem w górny róg bramki pokonał golkipera przeciwników. Dla napastnika WKS-u było to już 17. trafienie w sezonie. Dzięki temu umocnił swoją pozycję lidera w klasyfikacji najlepszych strzelców. Następnie swojego premierowego gola dołożył Matsenko. Ukrainiec oddał niezwykle silny strzał głową po wrzutce Exposito.
Kluczową akcją było fatalne pudło Klimali. 25-letni napastnik zmarnował idealną szansę na bycie bohaterem. WKS wrócił do meczu zdecydowanie zbyt późno i nie dał rady zdobyć choćby punktu. Mimo turbulencji Ruch zaskoczył wszystkich i wywiózł z Wrocławia pełną pulę.
Trzecie zwycięstwo w tym sezonie pozwoliło drużynie z Chorzowa awansować o jedną lokatę. Teraz ostatnią pozycję w PKO BP Ekstraklasie zajmuje ŁKS Łódź. Z kolei Śląsk nie jest już wiceliderem, ponieważ wyprzedził go rewelacyjny Górnik Zabrze. Trójkolorowi nie przypominają drużyny, która prezentowała genialną formę podczas rundy jesiennej.