Nowa Era
Inwestycja właścicieli angielskiego giganta w Strasbourg jest ze wszech miar logiczna. Stabilne struktury, świetna akademia, pełne trybuny na meczach domowych, nawet barwy klubowe się zgadzają! Przed przejęciem mówiono o kilkuletnich poszukiwaniach klubu satelickiego dla Chelsea, a RCSA mimo porządnych fundamentów nie było w stanie wejść na szczebel wyżej z racji na brak finansowania. Stąd też decyzja o połączeniu sił i bliskiej współpracy między klubami. Co istotne, dotychczasowy współwłaściciel francuskiej drużyny Marc Keller, który po przejęciu utrzymał funkcję prezydenta, zarzekał się, że kluby będą działać na zasadach partnerskich, a nie poddańczych.
Po oficjalnym ogłoszeniu umowy zaczęło się poszukiwanie człowieka, który stanie na czele pionu sportowego. Dość szybko wybór padł na legendarnego Patricka Vieirę, który ze zmiennym szczęściem pracował w Crystal Palace, ale co w kontekście wejścia do Strasbourga było istotniejsze, miał doświadczenie w rozpoczynaniu nowej ery w innym francuskim klubie. Miało to miejsce w OGC Nice, gdzie Vieira miał być twarzą nowego projektu grupy INEOS. Po dwóch latach zaiste stał się twarzą, ale marazmu czy wręcz porażki, tak więc druga szansa otrzymana w Strasbourgu była jednak dość zaskakująca.
Nieudany start
Na rynku transferowym nie szczypano się przy wydatkach. Prawie 60 milionów wydanych na 6 zawodników, z których najstarszy miał 21 lat pokazywało jasno sposób myślenia nowych władz – skupowanie młodych -> ogrywanie ich na dość wysokim poziomie, ale bez wielkiej presji wyniku -> sprzedaż z zyskiem. Równocześnie sprzedano najbardziej doświadczonych, którzy przed momentem prawie co weszli do europejskich pucharów (Diallo, Bellegarde, Sels, Nyamsi, Djiku, Lienard).
Bardzo ryzykowna taktyka budowania drużyny w oparciu o juniorów rzadko kiedy się sprawdza i tak też było w tym przypadku. Dodatkowo kibice, którzy są potęgą w skali całej Francji (niemal każdy mecz domowy wyprzedany) od samego początku byli negatywnie nastawieni do nowych władz, a że jeszcze machina Vieiry na każdym kroku zawodziła i prezentowała grę nieatrakcyjną i bez pomysłu, to regularnie tworzyli transparenty zachęcające BlueCo do wyjścia z ich ukochanego klubu – (BlueCo casse-toi – BlueCo „wynoś się”).
Mimo tak niezadowalającej gry i dopiero 13. pozycji na koniec sezonu Patrick Vieira nie został pożegnany i rozpoczął z RCSA okres przygotowawczy do kolejnych rozgrywek. Szansa, którą otrzymał Vieira okazała mieć się bardzo płytkie fundamenty, gdyż w połowie lipca, równo na miesiąc przed startem sezonu Ligue 1 rozwiązano kontrakt za porozumieniem stron po tym jak w 6 meczach przygotowawczych Strasbourg nie wygrał ani razu. Z taką decyzją zwlekano również dlatego, że Vieirą miał trzeci najwyższy kontrakt wśród trenerów pracujących we Francji (220 tysięcy euro/miesiąc).
Angielski wpływ
Przy pierwszym podejściu wydaje się, że dano wolną rękę Francuzom przy wyborze trenera, ale po nieudanym eksperymencie z Patrickiem Vieirą, to osoby zarządzające w Chelsea wzięły sprawę w swoje ręce. Mając to z tyłu głowę trochę bardziej zrozumiałym staje się fakt zatrudnienia Liama Roseniora, Anglika, który dwa ostatnie sezony pracował na zapleczu Premier League w Hull City i we Francji jest postacią enigmatyczną. Tę kandydaturę miał forsować Paul Winstanley, jeden z dwóch dyrektorów sportowych Chelsea. Winstanley dobrze zna Roseniora, ponieważ to on ściągał Roseniora, jeszcze piłkarza, do Brighton w 2015 roku, a po zakończeniu przez niego kariery, współpracował w drużynie U23, którą prowadził nowy trener RCSA.
Wraz z wybieraniem nowego szkoleniowca klubie kontynuowano czystki „emeryckie”, na tyle skutecznie, że na ten moment najstarszy zawodnik z pola, Marvin Senaya, ma zaledwie 23 lata. Kolejne dziesiątki milionów wydawane na nastoletnich piłkarzy robią wrażenie braku wyciągania jakichkolwiek wniosków z poprzedniego sezonu, ale wszyscy zapierają się, że jest to wizja funkcjonowania klubu, która będzie kontynuowana w kolejnych latach.
I w przeciwieństwie do wielu francuskich klubów jest na to szansa, bo BlueCo daje na to konkretne środki, których brakuje choćby w takim Montpellier czy Reims. Marc Keller uderza w jeszcze mocniejsze tony, że z racji na ogromne problemy Ligue 1 ze sprzedażą praw telewizyjnych, oni są w stanie funkcjonować tylko dzięki pomocy BlueCo. Większość klubów z Francji z tego powodu musi sprzedawać swoich najzdolniejszych graczy, gdy Strasbourg daje im miejsce i czas na rozwój.
Pochwała młodości
Zaledwie 40-letni szkoleniowiec bez doświadczenia za angielską granicą, bez języka francuskiego, na czele grupy nastolatków – w Strasbourgu nerwy mają jak ze stali, bo przy ogromnie znaków zapytania nie ma praktycznie żadnych odpowiedzi.
Mimo dopiero startu sezonu w pierwszych tygodniach pracy Liama Roseniora można zauważyć dużą chęć eksperymentowania, nie tylko jeśli chodzi o ustawienie, ale także o role, jakie przypisuje do zawodników. Diego Moreira, który w zeszłym sezonie grał na wypożyczeniu w Lyonie, był zawodnikiem stricte ofensywnym, ustawianym na skrzydle, natomiast w Racingu nowy szkoleniowiec widzi go na lewej obronie i nie dość, że zaliczył już dwie asysty, to dodatkowo jest czołowym graczem pod względem liczby udanych odbiorów. Zmiana pozycji dotyczy również choćby Guéli Doué, który w Rennes grał zawsze na prawej stronie defensywy, a po przejściu do Strasbourga częściej widzimy go na środku bloku obrony.
Co do samej gry widać zdecydowane ożywienie względem kadencji Vieiry. Każda akcja rozgrywana jest na zdecydowanie wyższych obrotach i biegu, co przekłada się na liczby. Same wyniki jeszcze nie zachwycają, choć w meczach z Lyonem czy Lille, to oni większość meczu prowadzili, ale trzeba zaznaczyć, że ofensywa spisuje się znakomicie. Z 11 golami był przed tą kolejką na 4 miejscu, a jeszcze lepiej wygląda to pod względem stworzonym klarownych sytuacji bramkowych (21) – drugie miejsce w Ligue 1 po PSG (31).
Tak dobra gra w ofensywie jest zapewne też zasługą młodzieńczego polotu, to samo tyczy się wielu indywidualnych błędów w defensywie i braku umiejętności utrzymania korzystnego wyniku. Tak czy inaczej z obranej ścieżki pochwały młodości nikt nie ma zamiaru zejść i Strasbourg notuje kolejne rekordy w najmłodszych „11” w ligach TOP 5, co tym bardziej zachęca do śledzenia dalszych poczynań Liama Roseniora i jego gangu świeżaków.