Raków Częstochowa wyłączony z gry
Medaliki bardzo słabo weszły w ten sezon ligowy. Choć w europejskich pucharach cel został zrealizowany, bo zespół zakwalifikował się do Ligi Konferencji, to na krajowym podwórku rezultaty początkowo były maksymalnie rozczarowujące. Choć defensywa spisywała się poprawnie, to jakiekolwiek działania ofensywne przychodziły drużynie Marka Papszuna z ogromną trudnością, co skutkowało regularnymi stratami punktów.
Zdawało się jednak, że w ostatnim czasie Raków Częstochowa wrócił na dobre tory. Tuż przed październikową przerwą na mecze reprezentacji zaliczyli oni trzy zwycięstwa z rzędu: pokonali Widzew Łódź (1:0), Universitateę Krajowa (2:0) i Motor Lublin (2:0). Komplet punktów jednocześnie bez straconej bramki mógł finalnie napawać kibiców optymizmem po wcześniejszych potknięciach.
W sobotnim meczu z Cracovią wróciły jednak najgorsze demony. Raków przegrał 0:2 i został całkowicie zneutralizowany ofensywnie. Niemoc drużyny Papszuna w ataku była tak duża, że zawodnicy zdołali oddać zaledwie trzy strzały (z czego tylko jeden był celny). Choć Medaliki miały przewagę w posiadaniu piłki (57%), to nie przekładało się to pod żadnym względem na konkrety.
Wystarczy przytoczyć tylko współczynnik spodziewanych bramek. — 0,09 xG to najniższy wynik Rakowa w Ekstraklasie od awansu w 2019 roku. To jeszcze w kontekście tego, jak perfekcyjnie w obronie zagrała wczoraj Cracovia. Nikt inny w ESA w ostatnich 6 latach tak nie sparaliżował ofensywy Medalików. Duża klasa – napisał na platformie “X” Mateusz Janiak.