Śląsk przeważał, lecz zabrakło konkretów
Mecz we Wrocławiu zaczął się od mocnego uderzenia gospodarzy. Już w pierwszej minucie sędzia Piotr Lasyk uznał, że Mateusz Stępień faulował Arnau Ortiza we własnym polu karnym. Radość graczy Śląska nie trwała jednak długo, bowiem jeden z sędziów VAR podpowiedział Lasykowi, że karnego nie było.
Ortiz nie zamierzał jednak się zatrzymywać. Dwie minuty później Hiszpan obsłużył Piotra Samca-Talara świetnym podaniem. Ofensywny pomocnik wicemistrzów Polski pomylił się w stuprocentowej sytuacji.
W pierwszym kwadransie zagrożenie pod bramką Puszczy tworzył też Tudor Baluta. Żubry odpowiedziały w 18. minucie. Rafała Leszczyńskiego próbował pokonać Michalis Kosidis. Grek oddał strzał głową, który nie sprawił problemów doświadczonemu bramkarzowi. Na listę strzelców mógł wpisać się też Jakov Blagaić. Chorwat dopadł do bezpańskiej piłki i uderzył zza pola karnego. Leszczyński był jednak na posterunku.
Pod koniec pierwszej połowy znów dominował Śląsk. Strzały Jaspera i Żukowskiego zostały zablokowane przez obrońców ekipy prowadzonej przez Tomasza Tułacza. Z próbą Petra Schwarza poradził sobie za to Kewin Komar. Zespół z Dolnego Śląska miał wyraźną przewagę, lecz skuteczność ich ataków pozostawiała wiele do życzenia. Choć w pierwszych 45 minutach Śląsk oddał 18 strzałów, w światło bramki trafiły tylko cztery uderzenia.
Cholewiak bohaterem Puszczy
Chwilę po zmianie stron Puszcza mogła doprowadzić do wyrównania. Jin-hyun Lee popisał się ekwilibrystycznym dograniem, które trafiło do Jakova Blagaicia. Po strzale pomocnika niepołomiczan fantastyczną interwencją popisał się Leszczyński. Bramkarz Śląska uratował swój zespół przez utratą gola.
Podopieczni Tomasza Tułacza poszli za ciosem. Kluczowe okazały się stałe fragmenty, czyli znak rozpoznawczy Puszczy. Po niezbyt udanym wybiciu jednego z obrońców Śląska futbolówka spadła wprost pod nogi Mateusza Cholewiaka. W swoim pierwszym kontakcie z piłką były gracz wrocławian zaskoczył Rafała Leszczyńskiego strzałem po ziemi, który dał prowadzenie gościom.
Na reakcję ekipy z Dolnego Śląska nie trzeba było długo czekać. Mateusz Żukowski oddał strzał zza pola karnego, po którym piłka odbiła się od słupka bramki strzeżonej przez Kewina Komara.
Po sytuacji byłego piłkarza Rangers FC tempo spotkania wyraźnie spadło. Puszcza skupiła się na obronie, a Śląsk nie wiedział, jak przebić się przez mur obronny rywala. Zmieniło się to dopiero w samej końcówce spotkania. W 89. minucie gola na wagę remisu mógł strzelić Sebastian Musiolik. Napastnik wicemistrza Polski trafił akurat tam, gdzie stał Komar.
Wynik meczu nie uległ już zmianie. Puszcza Niepołomice zaliczyła swoje pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w sezonie 2024/25. Co więcej, Żubry wydostały się ze strefy spadkowej. W dużo gorszych nastrojach zapewne będą piłkarze Śląska. Wrocławianie wciąż są “czerwoną latarnią” PKO BP Ekstraklasy. Po 16 meczach mają na swoim koncie zaledwie 10 punktów.
Śląsk Wrocław – Puszcza Niepołomice 0:1
Gole: Cholewiak 66′
Żółte kartki: Ortiz, Baluta, Schwarz, Macenko – Hajda, Stępień, Abramowicz, Komar
Wyjściowy skład Śląska: Leszczyński – Bejger, Paluszek, Petkov, Kurowski – Baluta, Schwarz – Jasper, Samiec-Talar, Ortiz – Żukowski
Wyjściowy skład Puszczy: Komar – Mroziński, Sołowiej, Szymonowicz, Abramowicz – Hajda, Stępień – Stępień, Blagaić, Lee – Kosidis