Śląsk Wrocław postawił twarde warunki
Assad Al-Hamlawi dołączył do Wrocławia w styczniu, w ramach transferu za 250 tysięcy euro z IK Oddevold. Trzykrotny reprezentant Palestyny zaliczył dobre wejście do Ekstraklasy – strzelił siedem goli w szesnastu spotkaniach. Jako że jego kontrakt obowiązywał jeszcze przez dwa lata, Śląsk Wrocław chciał na niego liczyć w następnej kampanii, tak by jak najszybciej wrócić do elity. Miał on jednak wpisaną w kontrakt klauzulę odstępnego wysokości około 950 tysięcy euro.
Jeśli zatem jakaś drużyna wpłaciłaby tę kwotę, Wojskowi nie mieliby nic do powiedzenia i musieliby zaakceptować odejście snajpera. Śląsk w rozmowach z innymi klubami odwoływał się do klauzuli, choć dotychczas żaden z zespołów nie był skłonny do wyłożenia takiej kwoty. Z tego względu zawodnik postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć wymuszać odejście w nieuczciwy sposób. Opuścił zgrupowanie klubu.
— Informujemy, że Assad Al Hamlawi, napastnik Śląska Wrocław, samowolnie opuścił zgrupowanie pierwszej drużyny. Drużyna Śląska Wrocław przebywa obecnie w Trzebnicy, przygotowując się do sezonu 2025/26. W treningach oraz meczu sparingowym uczestniczył również Assad Al Hamlawi, który jednak w sobotę bez zgody klubu opuścił zgrupowanie. Jego zachowanie uznajemy za całkowicie nieprofesjonalne, nieprzystające do roli zawodowego piłkarza oraz niezgodne z zapisami kontraktu i związkowymi przepisami – napisał w niedzielę Śląsk Wrocław w oficjalnym komunikacie.
Rzeczywiście wkrótce dojdzie do zakończenia współpracy między Al-Hamlawim a Śląskiem. Będzie to jednak rozstanie na warunkach klubu. Piotr Janas informuje, że reprezentant Palestyny zastanie ukarany kwotą w okolicach 200 tysięcy złotych. Do tego jego nowy klub, rumuński CS Universitatea Craiova, wyłoży kwotę bardzo bliską klauzuli odstępnego. W umowie zostaną wpisane względnie proste do zrealizowania bonusy, które Śląskowi mogą dać nawet wyższą sumę, niż wspomniana klauzula.
— Teoretycznie Śląsk mógł rozwiązać kontrakt z winy zawodnika, co jemu przysporzyłoby jeszcze większych problemów, ale nie zarobiłby wówczas ponad miliona euro, który w tych okolicznościach najprawdopodobniej zarobi – podsumowuje dziennikarz.