HomePiłka nożnaWielkie odejścia i zmiany w Serie A. Włoski krajobraz ligowy ulega transformacji

Wielkie odejścia i zmiany w Serie A. Włoski krajobraz ligowy ulega transformacji

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Ostatnia kolejka Serie A upłynęła pod znakiem kilku wzruszających pożegnań. Niektórych postaci od lat mocno wtopionych w ligowy obraz już we Włoszech nie ujrzymy, inne zdecydowały się na zmiany barw klubowych wewnątrz Italii.

Serie A

Serie A. Fot. Alamy

MASSIMILIANO ALLEGRI

Osiem sezonów na ławce trenerskiej Juventusu podzielone na dwie kadencje w latach 2014-2019 i 2021-2024. Jeden z najbardziej zwycięskich szkoleniowców w historii Bianconerich zakończył swą pracę w klubie nie powstrzymując się do absolutnego szału przy linii bocznej po finale Pucharu Włoch z Atalantą.

Wytykał nierzetelność dziennikarzom, kazał się wynosić dyrektorowi sportowemu Cristiano Giuntolemu, omal nie porwał swojej koszuli otrzymując w końcówce meczu czerwoną kartkę. Allegri dał upust wszystkim swoim emocjom, które wydawał się kumulować przez okres krytyki Starej Damy mającej w ostatnich miesiącach spore problemy z wygrywaniem meczów.

Nie wiadomo jaka będzie przyszłość trenera pochodzącego z Livorno, ale jego brak na ławce trenerskiej Juventusu – i ogólnie w Serie A – przynajmniej z początku na pewno będzie dziwny. Przez niemal dekadę z niewielką przerwą Max dowodził zespołem, do którego prawdopodobnie już nie wróci. A zobaczymy, czy dogada się z kim innym…


STEFANO PIOLI

„Wyrzucony” z klubu przez kibiców jeszcze przed podjęciem w nim pracy w październiku 2019 roku, potem wielki budowniczy i odnowiciel. Wrócił z Milanem do Ligi Mistrzów po siedmiu latach przerwy, po jedenastu latach odzyskał mistrzostwo Włoch i sprawił, że Rossoneri na stałe wrócili do ligowej czołówki.

Ogólnie poprowadził mediolańczyków w 240 meczach, co plasuje go pod tym względem na szóstym miejscu w historii utytułowanego klubu. I choć pod koniec kadencji fani mieli już dużo zastrzeżeń do kolejnych decyzji personalnych i stylu gry drużyny, to w sobotni wieczór pożegnali trenera z honorami.

Sam Pioli nie pozostał dłużny i na murawie San Siro zaznaczył, że wspólnie spędzone chwile pozostaną w jego sercu na zawsze. Co dalej? Przebąkuje się o niektórych opcjach włoskich, ale do końca wykluczona nie jest chyba także i zagranica.


THIAGO MOTTA

Ojciec sukcesu Bolonii i trener, który wprowadził Rossoblu do Ligi Mistrzów. Prawdopodobnie najbardziej łakomy kąsek we Włoszech na rynku szkoleniowców – no może poza Antonio Conte.

Z perspektywy fanów Serie A dobra wiadomość brzmi tak, że Motta nie zamierza opuścić Italii, co wcale nie było takie pewne – jeszcze kilka miesięcy temu łączono go między innymi z Barceloną, w której występował jako zawodnik.

Szkoleniowiec lada chwila oficjalnie obejmie Juventus po Allegrim i stanie przed misją zaprowadzenia Bianconerich na ligowy szczyt po kilku latach posuchy.


ALEX SANDRO

Być może nie jest to najgorętsze nazwisko na tej liście, ale Brazylijczyk z pewnością był jednym z największych symboli Juventusu ostatnich lat. W Turynie spędził dziewięć sezonów i dotarł z klubem do finału Ligi Mistrzów, wygrywał taśmowo kolejne tytuły w kraju, wreszcie nie odszedł, gdy Bianconerim zaczęło iść gorzej.

W swym ostatnim występie przed turyńską publicznością w wymierny sposób zapisał się w historii Juve. Rozegrał 327. mecz w zespole i dołączył do Pavla Nedveda, stając się zagranicznym zawodnikiem z największą liczbą występów w Starej Damie.


SIMON KJAER

Jeden z filarów Milanu, który od początku 2020 roku zaczął wracać do zdrowia i na właściwie miejsce w hierarchii włoskiego futbolu. Genialna forma w sezonie 2020/2021, poprowadzenie Danii do półfinału mistrzostw Europy, potem w dalszym ciągu wysoka dyspozycja i… poważna kontuzja, po której nic już nie było takie samo.

Kjaer stracił ponad pół roku z mistrzowskiej kampanii Milanu 2021/2022, a potem miewał już tylko momenty, ale nigdy nie złapał takiej regularności jak przed zerwaniem więzadeł. W sobotni wieczór pożegnał się z San Siro we wzruszającej otoczce.
Na razie nie wiadomo, gdzie będzie kontynuował karierę. Nie ma pogłosek wskazujących, że miałby to czynić nadal we Włoszech.


RICARDO RODRIGUEZ

Nie jest to piłkarz o ogromnych zasługach dla największych włoskich klubów, ale jego nazwisko i tak warto odnotować. We Włoszech występuje od siedmiu lat – najpierw przez niespełna trzy sezony w Milanie, a od 2020 roku w Torino.

W Serie A zdążył rozegrać już 194 mecze, a w minionych rozgrywkach występował z opaską kapitana na ramieniu. Na razie nie wiadomo, jaka będzie jego przyszłość – być może wpłynie na nią postawa podczas mistrzostw Europy, na których będzie rywalizował w barwach Szwajcarii.

JUAN CUADRADO

Do Włoch trafił z Kolumbii już w 2009 roku i opuścił je tylko na pół sezonu w 2015 roku, by spróbować swoich sił w Chelsea. Reprezentował barwy Udinese, Lecce, Juventusu i Interu. Najwięcej sukcesów odniósł w barwach Bianconerich – zwyciężył w nich pięć mistrzostw Włoch i cztery krajowe puchary.

Swoje szóste scudetto wzniósł już jako gracz Interu, ale jego roczna przygoda w Mediolanie nie należała do udanych pod względem indywidualnym. A nawet zburzyła szacunek, jakim cieszył się w Turynie – zwłaszcza z powodu wesołego podskakiwania do przyśpiewki „Kto nie skacze, jest bianconero”…

Wygląda na to, że i Cuadrado po piętnastu latach we Włoszech dłużej nie będzie już występował na Półwyspie Apenińskim.

FELIPE ANDERSON

Fani Lazio z łezką w oku mogą wspominać 2015 rok, kiedy Brazylijczyk był po prostu nie do zatrzymania. Później skrzydłowy opuścił rzymską drużynę na trzy lata, z których dwa spędził w West Hamie, a rok – w Porto.

Powrócił na Olimpico, gdzie występował przez trzy kolejne sezony. Do swojej najlepszej dyspozycji nie nawiązał, ale źle też nie było – w minionych rozgrywkach zagrał w każdym meczu Serie A i zdobył w nich pięć bramek oraz dorzucił sześć asyst.

Długo mówiło się, że zasili Juventus, o co w Rzymie mieliby do niego pretensje, ale ostatecznie wybrał inaczej. Wraca do Brazylii i zagra w Palmeiras. W Lazio zanotował aż 326 występów.


ALEXIS SANCHEZ

Do ligowej klasyki przeszły jego słowa, że jest Ferrari, a samochód takiej klasy nie może pozostawać w garażu – czyli na ławce rezerwowych. Wrócił do Interu na obecny sezon po roku spędzonym w Marsylii i dorzucił mistrzostwo oraz Superpuchar Włoch, samemu dokładając cztery bramki i pięć asyst.

To jednak za mało, aby marzyć o pozostaniu w klubie takiej klasy jak Inter. Chilijczyk żegna się z mediolańską drużyną i prawdopodobnie ogólnie z Serie A. Zaliczył w lidze włoskiej aż 197 występów – oprócz Interu grał także w Udinese, gdzie swego czasu wypływał na szerokie wody.

OLIVIER GIROUD

Przed jego sprowadzeniem w Milanie dużo mówiło się o „klątwie numeru 9”. Szybko okazało się, że to nie żadne ciemne moce, a po prostu mierna jakość kolejnych piłkarzy przywdziewających ten trykot powodowała, że sprawy nie toczyły się takim tempem jak oczekiwano.
Giroud to jeden z symboli mistrzowskiego Milanu, a jego dublet w derbach odmieniających losy sezonu 2021/2022 pozostanie w sercach kibiców. Francuz do samego końca swojej trzyletniej kariery w Mediolanie dawał drużynie bardzo dużo. Dość powiedzieć, że w dopiero co zakończonych rozgrywkach zanotował 47 występów, w których zdobył 17 bramek i 9 asyst.

Obok Piolego i Kjaera to kolejny symbol odrodzonego Milanu, który żegna się z klubem.


ROMELU LUKAKU

Dwa lata w Interze i zdobycie miłości kibiców, podeptanie jej odejściem do Chelsea, powrót i stopniowe odbudowywanie zaufania w Mediolanie, by potem… ponownie popaść w konflikt.

Przygody Belga we Włoszech są tyleż bogate w gole, co w wydarzenia, które nie pozwoliły mu utrzymać się na topie ani pod względem sportowym, ani w kwestii sympatii. Na roczne wypożyczenie do Romy udał się za namową Jose Mourinho, którego w połowie poprzedniego sezonu klub zdecydował się zwolnić.

Teraz Lukaku wraca do Chelsea, z którą ma jeszcze dwa lata kontraktu. W 47 występach w rzymskiej drużynie zdobył 21 bramek, co z pewnością wystawia mu pozytywną ocenę. Może Napoli pod wodzą Antonio Conte, które straci Victora Osimhena? To byłoby co najmniej ciekawe…

VICTOR OSIMHEN

No właśnie – Osimhen. W kwestii Nigeryjczyka nie ma jeszcze żadnych konkretów, ale sprawa wydaje się przesądzona. Po czterech latach spędzonych pod Wezuwiuszem napastnik odejdzie z klubu, w którym przeżył skrajne emocje – rok temu wygrał scudetto, teraz zajął dziesiąte miejsce w tabeli.

Jego goli w Serie A z pewnością będzie brakowało, bo w ostatnich sezonach na stałe były wpisane w ligowy krajobraz. W 108 występach we włoskich rozgrywkach piłkarz z Afryki strzelił 65 goli.


PIOTR ZIELIŃSKI

Na sam na koniec polski akcent. Zieliński przez wszystkich jest kojarzony z błękitną koszulką Napoli, ale teraz czas zmienić jego odbieranie i zacząć wizualizować w czarno-niebieskim trykocie Interu. O wyjściowy skład w ekipie mistrza Włoch 30-latek łatwo mieć nie będzie, ale do odważnych świat należy…

Nazwisko Polaka i wszystkie powyższe to tylko niektóre z tych, którym w wakacje będziemy musieli zmienić przynależność klubową. W krajobrazie Serie A nieco się pozmienia, a na najlepsze ruchy w wielkim ligowym kotle należy poczekać. Bo te jak zawsze przyjdą sensacyjnie i niespodziewanie.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Kulisy wyboru Thomasa Tuchela. Jak wyglądała sprawa z innymi kandydatami?
Pep Guardiola coraz bliżej podjęcia decyzji. Wyrok nie będzie kluczowy
Dramat byłego klubu Marcina Bułki! Drużynie grozi najgorsze
Niedoszły reprezentant Niemiec może zmienić narodowość! Nietypowa decyzja
Lech Poznań ma plan na zastąpienie lidera. Pełna gotowość
Feio skomentował swoją przyszłość. Jasna deklaracja
Radomiak ma nowego zawodnika. Egzotyczne wzmocnienie
Lamine Yamal mógł napisać historię. Joan Laporta wszystko ujawnił
FC Barcelona walczy z La Liga. Laporta wyjaśnia sytuację finansową klubu
Oto największe talenty piłkarskie! Lista Golden Boy ogłoszona