Przełożony mecz
Obie drużyny miały spotkać się w Bergamo 17 marca. Wszystko było gotowe do starcia poprzedzającego przerwę reprezentacyjną. Kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem nagle do szpitala z powodu ataku serca trafił jednak dyrektor generalny Fiorentiny, Joe Barone.
Włoch rozpoczął walkę o życie w szpitalu w Mediolanie, ale niestety ją przegrał. Zmarł kilkadziesiąt godzin później. W obliczu tak szokującej sytuacji florentczycy poprosili o przełożenie meczu i nikt nikt nie zamierzał zachęcać ich do tego, by jednak zagrali.
Zresztą – w lidze włoskiej podobna sytuacja, ale na jeszcze większą skalę, wydarzyła się w marcu 2018 roku. W noc poprzedzającą mecz Udinese – Fiorentina w hotelu zmarł piłkarz Toskańczyków, Davide Astori, a wszystkie niedzielne spotkania Serie A odwołano, w tym wielki globalny hit Milan – Inter. Piłkarze nie byli w stanie rywalizować po usłyszeniu o nagłej śmierci swojego kolegi.
Walka na trzech frontach
W przypadku meczu Atalanty z Fiorentiną trafiło na drużyny, które do samego końca zaangażowane są w rywalizację na trzech frontach. Oprócz ligi, jeszcze w minioną środę ekipa z Bergamo rywalizowała z florentczykami w półfinale Pucharu Włoch, ostatecznie eliminując ich w półfinale. Ponadto La Dea zmierzy się w półfinale Ligi Europy z Marsylią, a Viola ma na głowie dwumecz Ligi Konferencji z Club Brugge.
Może się zatem okazać, że przy wszystkich innych obowiązkach zespołów z Bergamo i Florencji… ich ligowego meczu po prostu nie będzie kiedy rozegrać, jeśli by chciano zmieścić się do zaplanowanej na 26 maja ostatniej kolejki Serie A. Do tego czasu weekendy odpadają – są przecież pozostałe kolejki ligowe. A środek tygodnia? 2 i 9 maja Atalanta i Fiorentina będą walczyły w europejskich pucharach, a 15 maja ekipa z Lombardii rozegra finał Pucharu Włoch z Juventusem na Stadio Olimpico w Rzymie. Początkowo pojawiała się hipoteza, że w takim razie to ten mecz o triumf w Coppa Italia zostanie przeniesiony na środę, 29 maja – trzy dni po sezonie ligowym.
Już jednak wiadomo, że taka ewentualność nie istnieje. Jak pisze „La Gazzetta dello Sport”, to po prostu niemożliwe ze względu logistycznych. Rzymski stadion będzie już wtedy szykowany na lekkoatletyczne mistrzostwa Europy, a obiekty w Mediolanie i Neapolu ugoszczą koncerty. Pozostałe stadiony nie są w ogóle brane pod uwagę z różnych względów – takich jak kwestie organizacyjne i pojemność. Dodatkowym argumentem za pozostawieniem „nietkniętego” finału w Rzymie jest fakt, że co roku finalistów w swoim pałacu gości prezydent kraju i jest to istotny element wydarzenia.
„Dogrywka”… tydzień po sezonie?
Jakie zatem opcje pozostają? Jeśli włodarzom ligi zależy na uwinięciu się ze wszystkim przed planowanym końcem sezonu, to w półfinale Ligi Europy… muszą kibicować Marsylii. Jeśli bowiem Atalanta odpadnie z rozgrywek, wówczas zmierzy się z Fiorentiną 22 maja – i po kłopocie. A co jeśli zakwalifikuje się do finału w Dublinie?
Kolejne dwie opcje. Jeśli Fiorentina odpadnie z Ligi Konferencji, wówczas spotkanie odbędzie się w środę, 29 maja – trzy dni po sezonie. Ale jeśli Viola powalczy o trofeum w Atenach, wtedy będzie mogła zmierzyć się z rywalem z Bergamo dopiero w sobotę, 1 czerwca – to dzień finału Ligi Mistrzów – lub nawet w niedzielę, 2 czerwca.
Może zatem dość do sytuacji wręcz niespotykanej, w której jeden mecz ligowy jest dogrywany nawet tydzień po planowanym zakończeniu sezonu.
Co więcej – to spotkanie może mieć gigantyczny wpływ na układ tabeli. Włosi w przyszłym sezonie wystawią bowiem aż pięć ekip do Champions League i wszystko wskazuje na to, że o dodatkowe miejsce do samego końca będą się bić Roma i właśnie Atalanta. Niewykluczone, że do „dogrywki” w Bergamo z wypiekami na twarzy zasiądą się nie tylko kibice Atalanty, ale i ich rzymskiego rywala.
A na jakim scenariuszu stanie ostatecznie? Dowiemy się 9 maja na bazie tego, jak włoskie kluby poradzą sobie w półfinałach europejskich pucharów.